na początku chciałem powiedzieć, że szedłem na ten film z dużymi oczekiwaniami, bo francuskie komedie, jeszcze od czasów wielkiego Louisa de Funes są bardzo mi miłe, a i dziś godnie reprezentują je Christian Clavier, Daniel Auteil, Gad Elmaeh, urocza Audrey Tautou i inni wspaniali aktorzy.

Film Ogrody Jesieni rozczarował mnie jednak okrutnie, gdyby nie francuski język i wielki Michel Piccoli nie wiem po co przebrany za kobietę (od razu było widać że matka to facet, film stracił trochę realizmu przez nie zdubbingowanie głosu Piccoliego przez prawdziwą kobietę) to możnaby pomyśleć że to słabszy film polski lub wyjątkowo słaby czeski. Bohaterami jego są bowiem tzw. "snuje". Gdzieś chodzą, coś robią i niewiele z tego wynika. Ani to komedia, ani dramat, a film obyczajowy taki sobie. Miał kilka ciekawych pomysłów (lampart nowego ministra i jego uzależnienie od matki, 60letni główny bohater jako rolkarz itp.) ale to za mało.

Tego samego dnia oglądałem starszy o 80 lat film "The Unknown" (polski tytuł Demon cyrku) z Lonem Chaneyem, film niemy, zdawałoby się mniej atrakcyjny dla dzisiejszego widza. Okazał się jednym z najlepszych filmów które ostatnio widziałem. Produkcja AD 2006 znad Sekwany zaś znudziła mnie potwornie.

P.S. Nie jestem prawosławnym, ale mimo to uznałem wątek bardzo "świecko" żyjących popów za wyjątkowo niesmaczny.