PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=735683}
7,6 130 411
ocen
7,6 10 1 130411
8,3 49
ocen krytyków
Ostatnia rodzina
powrót do forum filmu Ostatnia rodzina

Ostatnia rodzina... Czekałam na ten film miesiącami. Jakie miałam oczekiwania? Właściwie sama nie wiem. Chyba takie, jak przy każdym kontakcie z Beksińskim (czy to książka, czy to videodzienniki, czy to wreszcie, albo przede wszystkim - jego sztuka...), czyli że świat Mistrza mnie wciągnie, zaniepokoi, zafascynuje i zmusi do analizy dlaczego tak się dzieje... I nie rozczarowałam się! Można oczywiście gdybać na ile prawdziwie film opowiada historię Beksińskich. Można na upartego szukać rozbieżności. Przerysowań. Niedomówień. Można analizować bez końca. Tylko... czemu ma to służyć? Znam biografię Beksińskiego, "Portet podwójny", "Dzienniki", część videodzienników, cześć audycji Tomka, znam wspomnienia Dyrektora Banacha i Piotra Dmochowskiego o Beksińskim, wreszcie - prace Mistrza. Ale właściwie jakie ma to znaczenie? Film (podkreślmy, że fabularny, bo wielu zapomina, że to nie dokument) jest przejmującą i przerażającą historią pewnej rodziny. Tym samym - dla mnie - opowieścią o życiu. Świetnie napisane dialogi powodują, że widz nie raz uśmiechnie się, a nawet roześmieje się w trakcie seansu, jest to jednak śmiech przez łzy. Abstrakcyjna, sadystyczna reakcja na "dziwność" zachowań bohaterów. A może to nie "dziwność" wcale? To życie właśnie, a taka reakcja jest ostatnim tchnieniem naszego wewnętrznego, autentycznego ja, które wciśnięte w obowiązujące konwenanse na co dzień jest zbyt poprawne i ułożone? Odrzucając to, co wiem o Beksińskich, film fascynuje mnie na różnych płaszczyznach. Jak wielkie pokłady cierpliwości może nosić w sobie człowiek? Jak normalnie żyć, gdy siedzisz na tykającej bombie i bezradnie patrzysz na cierpienie swojego dziecka? Kiedy następuje ten moment, gdy artysta sprzedaję duszę marszandowi? (może nigdy) Ile w nas prawdy? Czy to, co wstydliwe, ale prawdziwe, określa nas, czy zakłamane otoczenie (ze swoimi trupami w szafie)?
Kreacje aktorskie - genialne! Seweryn, Konieczna, Ogrodnik - aktorstwo najwyższej półki! Scenografia i kostiumy - majstersztyk! Zdjęcia i muzyka - rewelacja! Dźwięk - jak to w polskich filmach...
Jeśli coś wiecie o Beksińskim - film Was nie rozczaruje. Jeśli nie wiecie nic - popatrzcie na film, jak na - gatunkowo - dramat. Tak, czy inaczej - warto!

PS. Nie jestem filmoznawcą. Nie mam tytułu do pisania recenzji. Dzielę się z Wami "moją prawdą". Ale muszę to zrobić, aby pójść spokojnie spać. Musiałam "rozprawić" się z tematem, a to najłatwiej przychodzi mi pisząc :)

beeniiaa

Takie to ma znaczenie, że nie wiesz o czym piszesz? Co to znaczy, "znam biografię Beksińskiego"? O czym ty bredzisz w ogóle? To, że przeczytałeś kilka książek na jego temat nagle oznacza, że wiesz jakim był człowiekiem? Kpisz sobie? Każdy może sobie sięgnąć po książkę z półki i stwierdzić, że kogoś poznał. Piszesz jak niespełna rozumu. Co najwyżej przeczytałeś wszystkie te książki a nie, że ZNASZ. Ten film w najbardziej prymitywnym tego słowa znaczeniu wypacza rodzinę Beksińskich i nigdy by nie powstał, gdyby ktokolwiek z tej rodziny wciąż żył. Podejrzewam, że sam Tomek by zdrowo przypier....ił tym wszystkim łącznie z Tobą komu się ten wymiot podoba.

użytkownik usunięty
Nick_filmweb

Gratuluję najbardziej niedorzecznej i śmiesznej wypowiedzi tygodnia.

jakieś argumenty za poproszę. A jak nie to stul paluchy.

ocenił(a) film na 8
Nick_filmweb

To czy twoim zdaniem istnieje jakiś film historyczny/biograficzny który uznał być za godną reprezenacje danej osoby?

miszatujest

Na pewno jest ich sporo. Choćby "Picasso", "The Doors" "Joanna Dar'c" "Nixon" Słabością tego filmu jest poniekąd sama rodzina Beksińskich. Swoja drogą ciężko byłoby zniuansować te postaci tak aby powstało wciąż atrakcyjne widowisko. Beksińscy i stary i młody niewątpliwie byli pokręceni. Dlatego uważam teraz, że trochę przesadziłem z tą prymitywną formą obrazowania matki, ojca i syna. Oni poniekąd jednak tacy byli a przynajmniej podobni. Aczkolwiek sama postać Tomka mogła być mniej szarżująca - tutaj twórcy ewidentnie przegięli.

Bardziej przeraziło mnie zdanie kolesie który przeczytał kilka książek i pisze, że ZNAM biografię Beksińskich. To było chyba o wiele bardziej straszne aniżeli sam film.

ocenił(a) film na 8
Nick_filmweb

Zgadzam się że nie można 'znać' ludzi po samym czytaniu materiałów na ich temat. 'Rodzina' z pewnością nie pokazuje ich dokładnie takimi jacy byli jednak wątpię żeby jakikolwiek film biograficzny odwzorowywał swoje postacie idealnie (bo to przecież zawsze jakaś interpretacja). Zawsze znajdzie się ktoś kto znał prawdziwego człowieka i powie; "a on wcale taki nie był". Z Morrisonem też tak na pewno było. Tyle że im niej czasu upłynęło od opisywanych wydarzeń tym więcej ludzi się przyczepi.

Ja generalnie podchodzę do tego tak że mamy Beksińskich postacie filmowe i Beksińskich prawdziwych. Ja mam możliwość tylko oceniać postacie filmowe, tak jak ktoś oglądający Joanne Dar'c ocenia bardziej interpretację legendy o niej a nie Joanne jako prawdziwą osobę.

ocenił(a) film na 9
Nick_filmweb

A czy znałeś/znałaś Beksińskich osobiście, że jesteś w stanie z całkowitą pewnością stwierdzić, jacy oni byli, a jacy nie byli?

Nekori

Nie, nie znałem ich osobiście. I w tym co napisałem, nie twierdzę przecież, że byli jacyś. Nie rozumiem jedynie jak można pisać, że się kogoś zna po przeczytaniu jego biografii. Zadowolony?

Nick_filmweb

"Znać czyjąś biografię" (bo tak zostało to określone) oznacza przeczytać książki, obejrzeć dokument, zapoznać się ze stroną na wikipedii. W taki sposób zapoznajemy się zazwyczaj z biografiami. Nikt wyżej nie napisał, że KOGOŚ zna, tylko, że zapoznał się z jego biografią. To w dzisiejszych czasach raczej trudne nie jest. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.

ocenił(a) film na 8
Nekori

Ale chyba znali ich - jeśli nie przyjaciele i znajomi - członkowie ich własnej, bliskiej rodziny, którzy absolutnie nie widzą w postaciach z filmu swoich bliskich. Zupełnie nie rozumiem głosów osób, którzy upierają się, że Beksińscy byli tacy jak w filmie, podczas gdy nie jedna, lecz wiele osób protestuje przeciwko takiemu ich przedstawieniu. To przecież proste - pomyślcie, jeśli kogoś zna się dobrze (lub nawet słabiej) i ktoś, kto go w życiu na oczy nie widział, prezentowałby jakąś jego wizję, to przecież normalne, że się protestuje, w imię prawdy o tej postaci.

beeniiaa

Zgadzam się, również nie odbieram filmu jako dokumentalnego czy historycznego, gdyż film nawet biograficzny zawsze jest filmem fabularnym, część informacji zawsze będzie zmyślona na potrzeby filmu. Film ma być ciekawy, podobać się, na początku było nawet napisane, że jest OPARTY na prawdziwych wydarzeniach. Nie rozumiem jednak nagonki na filmwebie, ludzi którzy piszą, że rodzina została w filmie przedstawiona jako chora psychicznie, etc. Ja odebrałam obraz zwykłej, sympatycznej rodziny, która jakoś musi radzić sobie w tym niezbyt sympatycznym świecie. Główny bohater bardziej jawi mi się jako nadwrażliwy niż chory lub nienormalny, można zrozumieć momentami jego emocje. To, że niektórzy nie zgadzają się z tym, że był egoistą... Cóż, wielu z nas w rodzinnych kontaktach jest egoistami, zupełnie inaczej traktujemy rodzinę niż obcych ludzi, kolegów z pracy. Może coś w tym jest. Film jako film dobrze zrobiony. Akcji za dużo nie było, ale wcale nie nastawiałam się na nią.

ocenił(a) film na 8
elfka77

I w końcu głos rozsądku! Ja również nie widzę rodziny chorej psychicznie, świrów, film jest zrobiony bardzo dobrze i przede wszystkim nie wprost. To nie jest łopatologia stosowana, tylko kino trochę wyższych lotów. To, że postać ma wybuch gniewu nie oznacza, że jest chora psychicznie. Relacje rodzinnie - bo o to chodziło w filmie - zostały przedstawione świetnie, doskonałe dialogi, scenografia.. Po seansie nie miałam żadnego wrażenie, że obejrzałam film o czubkach, ale właśnie o tym, że niemal zawsze za geniuszem stoi jakieś niedostosowanie do życia, do realiów, jakiś być może sadyzm czy masochizm, coś "ponad" takiego statystycznego Kowalskiego. I to zapamiętam z filmu, który nie był ani o malarstwie ani o muzyce. Bardzo dobrze pokazane zostały ciągoty ojca, jak i nadwrażliwość syna. Co więcej znam kilka podobnych ludzi osobiście, np z uczelni czy forum muzycznego i one w realnym świecie, chociażby za inny rodzaj wyrażania myśli - taki właśnie głęboki, strumienie słów, są uważani za "psycholi". Ile więc w nas hipokryzji krytykując taki obraz, a jednocześnie reagując na jakikolwiek rodzaj nieprzystosowania społecznego śmiechem i barierą? Myślę, że to jest bardzo ważna myśl w tym filmie, praca i muzyka niejako uspokajały Tomka, ale poza pracą był człowiekiem bardzo zagubionym i potrzebował pomocy, której na czas nie otrzymał. Z jednej strony był na pewno wrażliwy i zdolny, a z drugiej być może ciężko było z nim wytrzymać ze względu na trudny charakter i problemy z samym sobą, a może zwyczajnie ludziom brakło właśnie otwartości na jego inność kiedy jeszcze żył, a dopiero teraz piszą peany na jego cześć? Bo to pierwszy taki człowiek, niedoceniany czy marginalizowany za życia, a wywyższany po śmierci?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones