Zrobiło na mnie ogromne wrażenie wiele, ale to wiele, scen w tym filmie -
mój fetysz surowych blokowisk i mieszkań lat 70. i 80. oraz samego nawet widoku kolekcji winyli został zaspokojony; Seweryn wybitny; muzycznie też w dechę.
Niestety... przesadna rola Tomka, zbytnia wiwisekcja - kilka ujęć za dużo (mycie nóg babci, jej i mamy śmierć, zabójstwo), a także brak Sanoka i światowej kariery obrazów to jednak minusy.
Ale ten kawałek Elizabeth Fraser z Cocteau Twins na napisach końcowych to wręcz siedzisz jak zaczarowany i masz ciary na plecach... bratku!