PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=38887}

Pamiętnik

The Notebook
8,0 376 855
ocen
8,0 10 1 376855
6,2 25
ocen krytyków
Pamiętnik
powrót do forum filmu Pamiętnik

Czy ktoś jednak takie coś w realu widział- na całe życie? Aż do śmieci? Wielu by zapewne chciało.
Wielu, jeśli nawet nie widziało będzie idealizować to co widzieli, żeby wiara w bajki nie upadła. A ja
twierdzę że im gwałtowniejszy związek to tym burzliwszy rozwód. Ewentualnie toksyczne relacje w
późniejszym czasie.
Jeśli jest inaczej chętnie odszczekam to za jakieś co najmniej 30 lat.

użytkownik usunięty
2222

Fajnie, że się zgadzasz, gdyż cieszy mnie, kiedy trafiam na osobę z szerszą perspektywą, potrafiącą używać szarych komórek i posiadającą jakąś tam wiedzę oraz intuicję. Nieczęsto mi się to przytrafia.
Co do moich uwarunkowań to każdy ma jakieś (jesteśmy ludźmi - to już jest też uwarunkowanie, wspomnę też o grzechu pierworodnym), ale nie sądzę, żebym miała jeszcze jakieś specjalnie negatywne programy. ;) To, co Ty nazywasz programem (np. syndrom DDA) niekoniecznie nazwałabym naturalne uwarunkowania, ale to nieważne. Różnice w określeniach i jakieś mniejsze różnice światopoglądów są normalne i mogą być budujące, ponieważ można wejść w dyskusję i skorzystać na tym. Nabyć nowe doświadczenie. :D
W każdym razie, jeśli programem nazwałbyś to, że brzydzę się zdrady i sama bym się jej nie dopuściła (obecnie, bo po doznaniu tej krzywdy - zdrady przez dwie koleżanki - miałam krótki okres, kiedy nie miałam z tym problemu, żeby np. okazać nielojalność swojej znajomej i nie miałam żadnych wyrzutów sumienia), to niech Ci będzie. :D Aczkolwiek znam już różne mechanizmy, więc naprawdę staram się nie potępiać tych, którzy jej dokonują (z pewnością czuję nadal jakiś niesmak, obrzydzenie).
Tak - wybaczenie jest czymś wspaniałym i uzdrawiającym, ale też nie da się niestety wybaczyć, jeśli: nie ma się silnej empatii i nie zrozumiało się/nie zna się mechanizmów, które rządzą ludźmi (najczęściej się o nich w ogóle nie słyszało/o czymś takim w ogóle). Kiedy naprawdę wie się już, że często osoby robią coś nieświadomie, mechanicznie - łatwiej się wybacza i jest to wtedy możliwe. :)
Na dzień dzisiejszy potrafię wybaczyć bardzo wiele...
Biorę przykład z góry, że tak napiszę, gdyż jestem wierząca (monoteistka). I chociaż nie utożsamiam się z żadną religią (czerpię z wielu wierzeń, ale sporo rzeczy też "intuicyjnie" odrzucam), to najbliżej mi do chrześcijaństwa. :)
Co do urazu i skradzionej lalki... nie, nie sądzę, ponieważ już dawno wiedziałam, że one chciały moich rzeczy, bo same takich nie miały i czuły się przez to gorsze. Naprawdę nic strasznego. Bardziej mi się nie podobało to (kiedy miało to miejsce), że mama miała do mnie pretensje i nie okazała mi łagodnego współczucia i większego zrozumienia. :D W każdym razie to przeszłość, o której wspominam głównie po to, żeby pokazać jakiś ciąg "skutek-przyczyna", ale nie żyję przeszłością (traktuję ją jak odrobioną lekcję życia). Z moją mamą mam obecnie bardzo dobry kontakt i zawsze miałam dobry (nawet myślę, że mnie potem bardziej rozpieszczała, kiedy podrosłam), chociaż czasem zdarzały się jakieś sprzeczki, co uważam za zdrowe i normalne. W każdej relacji one się zdarzają.

Afirmacji raczej nie stosuję, nie czuję tego jakoś.

Co do tych chorób to pewnie mam takie samo zdanie, a przynajmniej podobne (jeszcze nie czytałam artykułu, ale ogólnie chwytam ocb), bo wyżej napisałam, że dochodzą choroby, które często są przyczyną stresu. Chroniczny stres ma największy negatywny wpływ na kondycję ciała i psychiki. :)
Mogłabym tu też wspomnieć o tym, że np. codzienne, częste bieganie wcale nie jest takie zdrowe... Temat rzeka.

ocenił(a) film na 6

Zakładam i tylko zakładam bo Cię nie znam, że np dlatego straciłaś lalkę bo miałaś program który powodował w koleżankach zazdrość. Wasze programy się połączyły na zasadzie okradający-okradany (analogia do kat-ofiara) i Ty zostałaś bez lalki. Myślę że gdybyś poddała to wydarzenie oglądowi np w ustawieniach systemowych (hellingerowskich) dowiedziała byś się jaki był mechanizm tego programu i jego składowe.

Myślę że system wierzeń nie ma tu nic do rzeczy. Tzn potrzebny jest na pewnym poziomie rozwoju- i to bardzo. Później, doświadczając zmian na samym sobie stopniowo i bardzo powoli zastępuje się go wiedzą. Przy czym chcę wyraźnie zaznaczyć że nie ma gorszych ani lepszych etapów rozwoju. Każdy ma do przejścia swoją drogę w swoim tempie.

Afirmacje były tylko przykładem. Chociaż bywają bardzo pomocne w codziennym życiu. Np jak szukasz miejsca parkingowego:)

użytkownik usunięty
2222

Czemu miałabym mieć program, który budził zazdrość? Nie lepiej wytłumaczyć to tym, że to rzecz materialna była powodem tego stanu rzeczy? Dzieci, które nie mają tego, co jakieś inne... czują się czasem z tym źle, więc czemu starsza ode mnie dziewczyna miałaby nie skorzystać z okazji i nie zabrać mi tej lalki, skoro byłam nieuważna? Naprawdę wszystko to jakieś programy? A gdzie była jej wolna wola, skoro program nią sterował, a nie zwyczajna chęć zdobycia mojej lalki?

A ja myślę, że wiara jest bardzo potrzebna na każdym etapie, bo nie masz zazwyczaj 100% pewności, że jest tak, jak myślimy. Poza tym sam pisałeś, że wiara ma ogromne możliwości, więc czemu miałaby być zbędna?
Aczkolwiek muszę przyznać, że u mnie wiara graniczy powoli z pewnością (piszę o Bogu, bo w niego wierzę, a każdy może wierzyć w coś/kogoś innego).

I jeszcze tak wracając do braku cierpienia... myślę, że całkowicie bólu i cierpienia nie da się zlikwidować, gdyż żyjemy w świecie fizycznym, który jest światem dualnym. To chyba byłoby wbrew prawom wszelkiej logiki. ;p Nawet jeśli cierpienie ograniczone będzie do minimum (co jest możliwe już dziś/w obecnych czasach) to ból fizyczny nie zniknie (chyba, że wymyślą tabletkę na każdy jego rodzaj), tak samo choroby i śmierć.
To życie jest dla mnie testem na człowieczeństwo, więc musi trochę boleć. ;p

ocenił(a) film na 6

Życie jest nauką więc musi boleć. Ale ból nie jest naturalnym stanem egzystencji człowieka. Ból jest jak znak przy ulicy- mówi- zwolnij, nie wyprzedzaj, zatrzymaj się. Ale człowiek ma wolną wolę więc może nie stosować się do znaków- wtedy będzie cierpiał. Może też cierpieć celowo bo np jakiś program religijny mu mówi że tak trzeba, że to jest dobre, że zostanie za to wynagrodzony.
Dlaczego miała byś mieć program, który budzi zazdrość? Nie wiem. Może Twoja babka lub prababka miała. Może dziadek. Może kto inny. Wg ustawień systemowych w 50% przejmujesz programy swoich rodziców w 25% dziadków, w 12,5% pradziadków. I tak dalej. Przy narodzinach na dzień dobry masz tych programów pełen zestaw. Zaczynają się aktywować (docierać do ciała) w chwili dojrzewania.
Wiara może przenosić góry. Jak już przeniesiesz pierwszą to wiara zmienia się w pewność. To może być na początek jakiś drobiazg. Np bezproblemowe znalezienie miejsca parkingowego (jeden, drugi, trzeci, dziesiąty raz:) A może świadome wyjście z choroby- bez używania lekarstw. Takie małe cuda, które po woli stają się regułą. Obejrzyj film "Na początku była światłość". Film opowiada o bretarianizmie i sam w sobie jest bardzo ciekawy. Ale na końcu jest pokazany eksperyment jak swoją wolą można wpływać na przebieg dowolnego eksperymentu. Tutaj link: https://www.youtube.com/watch?v=OiNvtS3MSc0
Oddzielił bym też wiarę od religii. Co do religii to chyba w każdej ukryta została pokawałkowana wcześniej wiedza. Niestety często tak wypaczona że trudno doszukać się tego co istotne. Poza tym każda religia bez wyjątku próbuje przejmować władzę nad energią wiernych. Dlatego chyba nie najgorszym sposobem jest tak jak napisałaś branie z każdej po trochu. Szanowanie każdej i jednocześnie trzymanie się na dystans. Wielokrotnie spotykałem się że stwierdzeniem że religia potrzebna jest ludziom a nie Bogu. Coś w tym jest.

użytkownik usunięty
2222

Chodziło mi też nie tyle o ból i cierpienie, które można zmniejszyć lub zniwelować poprzez rozwój i samoświadomość.
Jest jeszcze i zawsze będzie ból fizyczny, kiedy człowiek się skaleczy, złamie coś sobie, zostanie pobity, zaatakowany. Są wypadki, choroby, na które żadnego wpływu może nie mamy (jakaś epidemia może wybuchnąć/ktoś użyje broni biologicznej, trutki itp.), genetyczne wady etc. Sporo tego. Dodatkowo sama mam lęk przed np. lataniem i przed operacjami. Normalnie robi mi się słabo, kiedy pomyślę, że miałabym mieć jakąś operację i być krojona. Coś okropnego! Dodatkowo nigdy się nie upijałam (praktycznie w ogóle nie piję alkoholu, bo mnie odrzuca od takich trucizn) i nie rozumiem tego, że ludzie nie boją się utraty świadomości. Może można się tak upić, że "film się urywa". Dla mnie utrata panowania nad sytuacją (np. utrata przytomności lub bycie pod narkozą i ktoś mi coś tam robi bez mojego czynnego udziału) też jest czymś, czego bym raczej nie chciała, bo to dla mnie niefajne.
W każdym razie są rzeczy, których jeszcze dłuuuuugo swoim samorozwojem nie zniwelujemy, o ile w ogóle będzie to kiedykolwiek możliwe.

Chyba widziałam ten film, w każdym razie widziałam materiały o żywieniu się energią. Sceptycznie do tego podchodzę, ale nie uważam, że nie jest to w ogóle osiągalne dla nikogo. :)

Potem chcę jeszcze wrócić do tych programów, ale to jak znajdę czas.

użytkownik usunięty

że nie jest to nieosiągalne dla nikogo*
Podobno są nawet rzeczy, które się największym filozofom nie śniły. :D

ocenił(a) film na 6

Będę twierdził że na wszystko mamy wpływ. Jeśli pracujesz nad poczuciem bezpieczeństwa to żadne choroby, epidemie, wojny cię nie dotyczą. Dla potencjalnego zagrożenia stajesz się niewidzialna. Wszystko dzieje się gdzieś obok.
W tym filmie chodziło mi żebyś zwróciła uwagę na końcowy eksperyment. Co do samego bretarianizmu to nie próbowałem, ale w moim dalszym otoczeniu są takie osoby. Na razie pozostaje mi wierzyć że nie oszukują. Kiedyś spróbuję.

użytkownik usunięty
2222

Ale możesz iść i cegła Ci spadnie na głowę. Zupełnie przez przypadek. Będziesz po prostu w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Ewentualnie narazisz się komuś i cię pobije.
Albo będziesz mieszkał w kraju, gdzie wybuchnie nagle wojna, więc jak będziesz niewidzialny dla żołnierzy i bomb? xD
Trochę to brzmi jak film sci-fi lub fantasy.
Wystarczy czuć się bezpiecznie, nie czuć lęku o swoje życie, tak? O to Ci chodzi? ;p

Ok, w takim razie będę musiała obadać ten eksperyment. ;p
Możesz kiedyś spróbować. :) Ja tam z jedzenia bym nie chciała chyba raczej rezygnować, bo to jedna z większych przyjemności. :D
Aczkolwiek sam głód nie jest fajny.

ocenił(a) film na 6

Uwierz mi, że jeśli będziesz nad sobą pracować ta cegła nie spadnie :) Ale póki nie spróbujesz to musi wystarczyć moje słowo :)
Co do eksperymentu to widzę że nie obejrzałaś tej końcówki. Eksperyment polega na tym że obserwator zawsze ma wpływ na przebieg eksperymentu.

użytkownik usunięty
2222

Dlatego muszę w końcu obejrzeć cały filmik (potrzeba mi więcej czasu, żebym ogarnęła wszystko), bo o nim słyszałam i chyba widziałam kawałek, ale to było jakiś czas temu, więc już mogłam zapomnieć. I jakieś tam materiały o żywieniu się praną tez widziałam.

Co do spadnięcia na głowę itd. Nic mi się, dzięki Bogu, nie stało. Żadnych złamań i wypadków nie miałam. Odpukać w niemalowane (nie jestem przesądna, ale bardzo). :D
Nie przypuszczałabym, ze to dzięki mojemu podejściu do swojej osoby i rozwojowi... Raczej pomyślałabym, że to moja uwaga, myślenie, co robię (brak bezmyślnego ryzyka) i być może jakaś boska opatrzność.
No i bywam tchórzliwa, boję się czasem pogłaskać jakiegoś dużego psa/inne zwierzę, żeby mnie przypadkiem nie ugryzł (na szczęście czasem potrafię się przemóc, jeśli upewnię się, że raczej nic mi nie grozi). Jestem delikatna i "miękkim ch**em robiona", jakby stwierdził to mój "przemiły" ojczym. xD Od najmłodszych lat bardzo uważałam na siebie (inne dzieci szalały na przerwach, goniły się, a ja siedziałam i myślałam sobie, co one wyprawiają, przecież to głupie tak wariować i w dodatku ryzykować upadkiem/zderzeniem się). Sama myśl o bólu mnie boli. xD Teraz sobie przypomniałam, że bardzo bałam się piłki w 1 klasie podstawówki. To było na boisku na podwórku. Grali głównie chłopcy, ale nie tylko, a ja gdzieś tam wolałam uciec, bo bałam się oberwać. I wiesz co? I to ja dostałam tą piłką centralnie w nos!!! Bolało jak diabli, bo to było mocne kopnięcie. ;/
Do dzisiaj wolę unikać grających, bo ta piłka lubi jakoś w moja stronę sama się pchać! Gra w dwa ognie mi wychodziła, bo akurat spieprzanie przed piłką mi dobrze wychodziło i starałam się mocno, żeby nie oberwać. Często zostawałam sama na boisku i potem to ja byłam "matką". xD
Kiedy grałam w kosza, co nawet lubiłam z tych sportowych rzeczy - parę razy sobie wybiłam palce, bo mam je takie drobne...
Takie tam spostrzeżenia.
No i jeszcze chodziłam czasem sama po ciemku w różnych, dziwnych miejscach, bo musiałam się gdzieś dostać lub wrócić do domu. Wprawdzie nie było jakoś bardzo późno, ale byłam często kompletnie sama i była noc, bo zimą wcześnie się ściemnia.
Na szczęście nie myślałam wtedy o tym, że coś może mi się stać, że ktoś chciałby mi zrobić coś bardzo złego. Nie noszę tez żadnych gazów itd., żeby nie musieć tego przypadkiem używać. Wolę nie "kusić losu", ale nie wiem, skąd takie coś u mnie, bo raczej ktoś rozsądny zabrałby ten gaz/inne, tak na wszelki wypadek.

użytkownik usunięty

Nie jestem przesądna, ale dość przeczulona i tak jakoś... w tym przypadku to coś w stylu "dmuchania na zimne"* xD

ocenił(a) film na 6

Jeśli się czegoś boisz i ciągle o tym myślisz to tak jakbyś zapraszała to to do swojego życia. Boisz się piłki to już do Ciebie leci, żeby coś złamać lub przetrącić. Boisz się psa to ugryzie albo przynajmniej zacznie szczekać. Bardzo łatwo jest wizualizować w swoim życiu negatywne sytuacje. Żeby jeszcze tak samo łatwo było przyciągać te pozytywne. Niestety tak nie jest. Na te pozytywne czasem trzeba się nieźle napracować a efekt jest daleki od oczekiwanego.
Coś mi się przypomniało. Taką historyjkę kiedyś znalazłem : "Jedzie mężczyzna w tramwaju i myśli: - Żona - zołza, Przyjaciele - oszuści, Szef - sadysta, idiota, Praca - beznadziejna, Życie do dupy.... A Anioł Stróż stoi za jego plecami i zapisując to wszystko myśli: - "Ale dziwne życzenia i to codzienne, ale cóż mogę zrobić, muszę je spełniać"....Uważaj o czym myślisz "

Co do gazu lub broni to jeśli ktoś je nosi to aż prosi się o ich użycie. I pewnie prędzej czy później będzie musiał ich użyć. Będąc uzbrojonym przestaje się być ostrożnym i może nieopatrznie kogoś sprowokować. Chociaż jeśli ktoś ma syndrom ofiary to prowokacja i bez broni pewna :)

użytkownik usunięty
2222

Właśnie tak, dlatego dałam Ci przykład z tą piłką (sama mi się przypomniała akcja z mojego 7 roku życia, żeby o tym napisać :D). Dzisiaj jestem na etapie, że zdaję sobie z tego sprawę, ale masz rację, że to nie jest takie łatwe, żeby zupełnie niczego się nie obawiać itd.
Z tym aniołem stróżem - znam i bawi mnie ona. Fajnie i przystępnie napisana opowiastka z morałem. :)
Uwielbiałam czytać różne fajne bajki, baśnie i legendy. Tyle w nich czasem ukrytych mądrości! Często są też ukazane wprost.

Mam tylko nadzieję, że ja nie mam syndromu ofiary. O.o
Czasem udawało mi sie sprowokować jakieś osby, ale to chyba każdemu w ciągu całego życia mogło się zdarzyć, co nie znaczy, że zaraz ma syndrom. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Pewnie chodzi Ci znowu o te programy, o które miałam dopytać, ale to w swoim czasie.

Obejrzałam cały film o świetle! Kiedyś widziałam tylko kawałek o tym starym joginie i tej autorce tej książki o żywieniu się praną. I ten eksperyment... chodzi Ci o te piłeczki i siłę woli, tak?

ocenił(a) film na 6

Tak. Chodzi mi o piłeczki:) Znany w fizyce jest eksperyment w którym elektron raz jest falą (nieobserwowany) a raz jest cząstką (kiedy próbuje się go zbadać- tak jakby wiedział że będzie badany). Tak więc albo elektron ma świadomość albo świadomość lub intencja badającego wpływa na zachowanie elektronu. Ja obstawiam to drugie.

użytkownik usunięty
2222

Mhm, też mi się tak wydaje, że to drugie. :) To ma zdecydpowanie więcej sensu.
No, o ile nie ma jakiejś trzeciej opcji, o której jeszcze nie wiemy. :D

użytkownik usunięty
2222

Czyli dobrze robię, że nie noszę takich rzeczy w torebce. :D Tylko ciekawi mnie, co jeśli ktos nosi tylko dlatego, żeby być "ubezpieczonym", ale nie zamierza wyciągać tej broni bez powodu i nikogo nie zamierza prowokować, bo jest bardzo opanowany?
Uważasz, że sam ten przedmiot ma/będzie miał wpływ na naszą podświadomość? Albo będzie oddziaływać na umysł ewentualnego napastnika? ;o

ocenił(a) film na 6

"Jeśli w pierwszym akcie sztuki na ścianie wisi broń, to w ostatnim akcie koniecznie musi wystrzelić" - A. Czechow
A w życiu różnie bywa. Sam fakt że ktoś nosi dobrowolnie broń świadczy o tym że nie czuje się wystarczająco bezpiecznie. Ale chyba przeciętni ludzie mało kiedy czują się bezpiecznie, więc może noszenie broni im pomaga czuć się lepiej. Gorzej jeśli to pozwala im czuć się lepiej od innych. Pogarda plus broń mogą być niebezpieczne. W końcu żeby broń zabijała ktoś musi z niej strzelać.

użytkownik usunięty
2222

Wiem, że była jeszcze jedna ostatnia Twoja wiadomość, której znów kawałek widziałam na telefonie. Tej akurat na serio nie mogę tutaj znaleźć.
Może powinniśmy zmienić wątek i napisać w tym 2 temacie, gdzie pisaliśmy o animacji. Tutaj chyba za dużo tych wiadomości i może niektóre się tracą. Mieszają mi się.
Coś tam wspomniałeś, że nałogi nie są już potrzebne na pewnym etapie... i tyle widziałam.

ocenił(a) film na 6

Rzeczywiście było coś takiego ale nie pamiętam gdzie. Możemy pisać w innym temacie. Nie ma sprawy. Chyba też jest możliwość pisanie wiadomości prywatnych na tym profilu ale nie wiem jak to działa.

użytkownik usunięty
2222

no i gdzie ta wiadomość się podziała? jak ją znajdziesz to proszę, żebyś mi ją wysłał na priv. tak będzie najlepiej - przenieść się na pw tutaj.

ocenił(a) film na 8
2222

Wczoraj oglądaliśmy wieczorem z moją dziewczyną i jej mamą. My w połowie zmylismy się a mama dokończyła. Zapytana rano jak się film skończył : ,,zobaczyła zdjęcie w gazecie, pojechała do niego, dowiedziała się że przysłał jej 365 listów, wyznali sobie miłość, położyli się spać i na rano byli już sztywni"

2222

Rzadko spotykane nie oznacza, ze nie istnieje..

ocenił(a) film na 6
vulthoom

Nie piszę ze nie istnieje. Po prostu na razie nie widziałem.
Ale jak już mówiłem, swoją niewiarę bardzo chętnie odszczekam to za kilkanaście lat.
Nad czym zresztą usilnie pracuję:)

2222

trzymam kciuki :) >
za Ciebie. . za innych . . jak i za siebie samegO . .>> >

użytkownik usunięty
2222

Ktoś widział Feniksa na żywo? A ja bym właśnie porównała Ją do tak rzadkiego ptaka.
Właściwie to mitycznego, jednak... Wiara czyni Cuda, więc polecam wierzyć, choć również wiem, iż łatwiej powiedzieć, niż uczynić.
Wiara ma ogromną moc, a bez niej... ciężko, oj ciężko.
Ale może trzymanie kciuków trochę pomoże. :P

ocenił(a) film na 6

Wiara rzeczywiście ma nieograniczone możliwości i praktycznie jest niewiele rzeczy których wiarą nie można by osiągnąć. Problem zaczyna się tam gdzie dochodzi do interakcji z innymi ludźmi. Nie można zmusić drugiej osoby do czegoś wbrew jej woli. A nawet jeśli się tego dokona (zazwyczaj na krótko) to konsekwencje bywają dość opłakane.

użytkownik usunięty
2222

"Wiara rzeczywiście ma nieograniczone możliwości..."
Miło, że to zauważyłeś. Jestem pozytywnie zaskoczona. :)

"Nie można zmusić drugiej osoby do czegoś wbrew jej woli".
Masz świętą rację, jednak możemy przecież wierzyć w to, że my i nasza "siła miłości" ;) jest zdolna wzbudzić to samo w drugiej osobie, a także wierzyć w trwałość tego uczucia do nas, czyli podsumowując - wierzyć w to, że miłość po/(poza - wersja dla wierzących w życie pozagrobowe) grób jest dla nas osiągalna i możliwa do spełnienia.

Co do zmuszania... właściwie da się jeszcze dobrze manipulować drugim człowiekiem, ale to - raz, że trzeba jeszcze coś takiego umieć, a dwa - jest to paskudne i nieczyste zagranie, za które kiedyś może przyjść nam zapłacić podwójnie, więc nie polecam.

użytkownik usunięty
2222

Wyświetliło mi 4 odpisy w informacji na górze, a widziałam chyba tylko z dwa. O.o
Serio mam wrażenie, że coś tu jest nie tak i brakuje wątków... (jakby coś je zjadało xD) Nawet tych niektórych moich też, chociaż dokładnie nie sprawdzę, bo już nawet nie pamiętam wszystkiego, każdej jednej napisanej przez siebie wiadomości.
Od tej pory już tylko pw, bo to nie ma inaczej sensu. :)

ocenił(a) film na 8
2222

dzisiaj obejrzałam w końcu ten film
wiem,że takie historie się zdarzają
znałam dwie takie pary

dobrze, że w dzisiejszych czasach, które nie sprzyjają dojrzałym związkom robią jeszcze takie filmy
bo choć troszkę za dużó lukru momentami to siłąamiłości porażająca,
oby było dane jej doświadczyć ludziom ,którzy są gotowi przyjąć takie uczucie

2222

nie prawda.Mi zdarzyła się hmmm podobna historia.
Miłość istnieje.

ocenił(a) film na 6
waleczny_kurczak_III

co "nie prawda"?

użytkownik usunięty
waleczny_kurczak_III

Uroczy masz nick, kurczaku. I ta kaczuszka na awatarze też jest całkiem sympatyczna. :D

użytkownik usunięty
waleczny_kurczak_III



Uroczy masz nick, kurczaku. I ta kaczuszka na awatarze też jest całkiem sympatyczna. :D

awww dzięki :)

ocenił(a) film na 8
2222

Jest miłość od młodości aż do śmierci. :)

ocenił(a) film na 9
2222

mity sa fajne :-) a romantyzm jest ekscytujacy :-)

ocenił(a) film na 6
kassis

Mity są fajne jak się je czyta. Co innego jak się jest ich bohaterem :)
No i nie wszystko co ekscytujące jest przyjemne.

ocenił(a) film na 9
2222

romantyzm jest. Mogę się zakochiwać co miesiąc i cierpieć jak młody Werter :-)

ocenił(a) film na 6
kassis

Problem w tym, że stan "zakochania" to nie jest to samo co Miłość.

ocenił(a) film na 9
2222

no pewnie, ze nie, ale jakie daje emocje. Milosc jest przereklamowana i czesto nie jest tym, za co ja biora. Czym jest milosc, jesli juz jest? To nuda, zwyczajne, codzienne zycie, nieustajacy kompromis i ciezka praca nad tym, aby isc wspolnie przez zycie. Dlatego ludzie sa rozczarowani miloscia. I nie jest to wina filmow takich jak Pamietnik. Film to film a nie rzeczywistosc i kazdy w miare rozsadny czlowiek zdaje sobie z tego sprawe. Naiwni niepoprawni romantycy jednak zawsze beda wierzyc w idealy i szukac szczescia. Bo maja jedno zycie i marza aby bylo ono jak z bajki, jesli nie na calej linii to choc w jakims stopniu...
I cale zycie spedzaja na poszukiwaniu czegos, co nie istnieje.

ocenił(a) film na 6
kassis

Widać że nie wiesz czym jest Miłość, bo kojarzysz ją z tym co nazywa się "miłością romantyczną". I wbrew temu co piszesz to właśnie ten stan zakochania który tak wychwalasz.

ocenił(a) film na 9
2222

znawca sie znalazl :-) uwielbiam jak inni wiedza lepiej ode mnie, co wiem a czego nie :-)
widac, ze wyraznie rozgraniczam zakochanie od milosci. Milosc romantyczna czy zakochanie - jak zwal tak zwal. Chodzi o wielkie emocje, uniesienia serca. Przeczytaj jeszcze raz, co napisalam. A napisalam, ze ludzie czesto myla jedno z drugim. Zakochanym mozna byc wiele razy a kochac ani razu.
Nie wychwalam zakochania. Po prostu twierdze, ze lubie ten stan :-)
Daje niesamowita energie. Zakochana bylam wiele razy, ale mi przechodzilo. Nie byla to wiec milosc.
Od wielu lat jestem z facetem. To nie jest zakochanie. Czy to jest milosc? Chyba tak. Bo chcemy byc ze soba, pomimo, ze nie jest latwo. Mielismy wieksze i mniejsze kryzysy, 2 lata bylismy w separacji. Ale jednak nie mozemy zyc bez siebie, skoro jestesmy razem. Jesli to nie jest milosc, to co nia jest, panie znawco? :-)

ocenił(a) film na 6
kassis

Nie jest łatwo, kryzysy, separacja. Tyle samo przyjemności co bólu?
To w czym jesteś wygląda mi na toksyczny związek.
Ale ja oczywiście nic nie wiem. Ty wiesz lepiej. I bardzo dobrze. Niektóre typy tak mają że muszą mocno dostać po d.. żeby się czegoś nauczyć. Widocznie takim typem jesteś.
Więc owocnej nauki życzę.

ocenił(a) film na 9
2222

ha, ha :-)
dobra, szkoda czasu na jalowe dyskusje. Sprawiales wrazenie, ze cos wiesz o zyciu, ale wyszlo, ze kolejny teoretyk gawedziarz. Milego :-)

ocenił(a) film na 9
2222

ha, ha :-)
dobra, szkoda czasu na jalowe dyskusje. Sprawiales wrazenie, ze cos wiesz o zyciu, ale wyszlo, ze kolejny teoretyk gawedziarz. Milego :-)

ocenił(a) film na 6
kassis

Wiesz przecież lepiej. A może i najlepiej.

ocenił(a) film na 9
2222

sorki za dubla, net cos szwankowal. Chcialam Ci tylko jeszcze zwrocic uwage na pewien szczegol. CZy zauwazyles, ze uprawiasz czarnowidztwo? Rozumiem, ze to moze wynikac z Twoich doswiadczen, ale negujesz kazda pozytywna wypowiedz na temat milosci i zwiazkow. Nie przyjmujesz do wiadomosci, ze inni moga byc szczesliwi. Ktos podal przyklad z rodzicami, kto inny z dziadkami a Ty zamiast napisac ok, fajnie, itp. zanegowales ten fakt, twierdzac cos w stylu, ze nie wiadomo, ze to moze tak tylko wygladac itp.
Chetnie natomiast utozsamiasz sie z tymi, co podzielaja Twoj sposob myslenia. Nawet jesli bedzie was wiecej, nie znaczy to, ze masz racje. Nie nalezy mylic prawdy z opinia wiekszosci.
Zapewniam Cie, ze sa na tym swiecie szczesliwi ludzie, jest milosc, sa dlugoletnie a nawet na cale zycie zwiazki, nie za kare, ale dlatego, ze ludzie chca byc ze soba, bo sie kochaja. Troche wiecej wiary w siebie i innych :-)

ocenił(a) film na 6
kassis

Podobno szkoda ci czasu.
Ale dobrze. postaram się odpowiedzieć.
Wiem że ludzie są szczęśliwi. Sam też jestem szczęśliwy. Może dlatego że nie uznaję separacji. I zwracam uwagę na to z kim wchodzę w relacje. Wielu ludzi wchodzi w związek z byle kim a później próbuje tego kogoś zmieniać. Ale to się nie udaje.
Myślę że lepiej więcej czasu poświęcić na pracę nad sobą. Wtedy większa szansa że się uda. I to robię.
Jednak wiem z doświadczenia i obserwacji jak ludzie postępują w związkach. To nie jest czarnowidztwo a realizm.
Mój wątek odnosi się do tego iż filmy tego typu jak omawiany wprowadzają ludzi w ślepą uliczkę wiary że skoro chcą kochać to samo się jakoś ułoży. No i układa się- jakoś. Ale "jakoś" to wcale nie musi być dobrze. Może to co napisałem sprowokuje kogoś do myślenia swoim nastawieniu do związku a przede wszystkim do siebie samego. Jest takie powiedzenie które uważam jest bardzo trafne i jednocześnie w większości przypadków bardzo trudne do zrealizowania- "Chcesz by inni cię pokochali, to najpierw pokochaj samego siebie".

użytkownik usunięty
2222

Też mi to wygląda na toksyczny związek, gdzie po prostu silne emocje nie pozwalają się rozstać, chociaż dwoje ludzi cierpi przez siebie.
Rozstają się, ale szybko czują brak swojego "narkotyku" w postaci silnych emocji, więc są na głodzie, cierpią, dlatego wkrótce szukają kontaktu. Po jakimś czasie znowu się schodzą... Jest super, ale tylko przez jakiś czas, bo potem wracają do starych nawyków i kłócą się coraz częściej. Musieliby się "zmienić", a przynajmniej jedno z nich. Czasem, po wielu latach, przynajmniej jedna osoba trochę dojrzewa, bo jest koszmarnie zmęczona... wyczerpana. Często ludzie uczą się dopiero po 100 000-cznym, tym samym swoim błędzie. Ból jest srogim nauczycielem. Wtedy można pomóc się ogarnąć tej drugiej osobie, można spróbować poszukać pomocy... Najczęściej partner w końcu odchodzi, bo nie było efektów i poprawy z drugiej strony. Zdarzają się przypadki, gdzie trwają już potem tylko w niechęci lub nawet w jawnej nienawiści (przy ludziach z zewnątrz potrafią się opanować), i tak do samej śmierci.
Nie byłam w toksycznym związku, nie nadawałabym się. Dla mnie to patologia i silne uzależnienie, jednak wielu nazywa to miłością właśnie, bo wydaje im się, że "nie mogą żyć bez tej drugiej osoby".
Miłość nie jest ślepa i nie sprawia ogromu bólu z powodu częstych awantur. Ona widzi wszystko doskonale i nie pozwala sobie na krzywdzenie, na brak szacunku, na strach, zaborczość etc. Nie ma niczego, co mogłoby się z Nią równać. :) W końcu jest najpiękniejsza.
I chociaż do starości jeszcze mi bardzo daleko, to jestem o tym przekonana.
Dojrzałość nie zawsze przychodzi z wiekiem.
Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 6

W ostatnim czasie uczę się nie oceniać. Jeśli ktoś ma ochotę na toksyczny związek to ma do tego pełne prawo. Może kiedyś się nauczy, a może nie.
Miłość wykracza daleko poza relacje interpersonalne. A w relacjach jest wtedy kiedy mimo awantury jest się w stanie podnieść wzrok i spojrzeć w oczy tej drugiej osoby.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones