Z tym, że zamiast maszyny mamy tu kobietę, w którą wstąpił zły duch. Aż dziw bierze, że ten film nie powstał we Włoszech i nie nakręcił go Bruno Mattei ;). Pierwsza połowa filmu trochę nudzi, ale druga to już właściwie ciągła akcja, strzelaniny, wybuchy, a co za tym idzie sporo trupów. Nie podobało mi się to strzelanie z oczu na końcu. Co to w ogóle miało być?! Można było to inaczej rozwiązać. Ogólnie jednak podczas seansu bawiłem się całkiem nieźle, bo też nie sposób nie zaśmiewać się z coraz kolejnych to zapożyczonych scen z klasyka Camerona :).
Oglądałem ten film w 91' , oczywiście "pirat" na VHS, i byłem na początku strasznie rozczarowany, że to jakiś duch, a nie kobieta-maszyna.
Wtedy tego szukałem, nie mistycznych bóstw.
Potem jak akcja się rozkręciła, było w miarę ok.
Trochę nudny, ale go jednak zapamiętałem ;)
Ogólnie rzadko tak egzotyczne kino można obejrzeć.
Tym bardziej wtedy.
Ale drugi raz bym nie obejrzał, nawet po ćwierć wieku.
No i "boskie" laserowe oczy nie pasowały, na łatwiznę poszli, super broń jej dając...