obraz beznadziei a zarazem nieśmiałej wiary w możliwość kulturalnych zmian w Chinach w latach 80-tych, czyli przypuszczalnie po krytycznej oceny dorobku Mao Zedonga - w tym, właśnie rewolucji kulturalnej.
Dopiero widząc taki film można zrozumieć, albo chociaż wyobrazić sobie, czym jest chiński komunizm. Film dotyczy czasu sprzed 30tu lat, ale do dziś w małych chińskich miejscowościach życie wygląda podobnie - transport to stara zdezelowana ciężarówka wożąca ludzi na pace jak bydło na spęd albo mały ciągnik z doczepioną wielgachną dwukółką z bandą obdartusów na pokładzie; rozrywka to radio z nieustannie pieprzącymi komuchami o tryumfie rewolucji marne kino lub teatr bez odpowiednich rekwizytów, kostiumów i scenografii; przy wejściu do sali kinowej wisi Stalin i Lenin, w domu kultury wisi Engels i Mao Tsetung... ale jak wygląda ten dom kultury - ściany nieotynkowane, niepomalowane... ale za to odrapane, za siedzenia służą krzesła i stół rodem z filmów o kowbojach z czasów wojny secesyjnej; wyposażenie domu rodzinnego też jest "bogate" - wszystko wygląda jak pustostan do przejściu kilku tornad. Ale jakie za to mieszkańcy mają perspektywy! A ja narzekałem na polski nepotyzm. Wstyd mi.