Na procesie zachowywał się tak jakby naprawdę myślał, że jest niewinny. Nie jestem psychiatrą, ale na pewno istnieje takie zaburzenie, w którym człowiek coś sobie odnośnie siebie wmawia do tego stopnia, że wymazuje z pamięci to co zrobił. Sądzę, że w jego przypadku powodem tego nie była tylko chęć uniknięcia śmierci, ale przede wszystkim prawdziwa miłość do swojej narzeczonej i jej córki. Gdy widział ją po raz ostatni i ona pokazała mu, że już jej na nim nie zależy i nie przejmuje się nim, wtedy dopiero uświadomił sobie, że on to zrobił, dlatego przed ekstradycją opowiedział o tym.