... kto spodziewa się po tym filmie opowieści w stylu "Zodiaka" Finchera. To nie kryminał, a bardziej dramat obyczajowy, skupiający uwagę nie na zbrodniach Bundy'ego, a na jego "codziennym" życiu, w tym głównie na związku z pierwszą żoną. Ciekawy to zabieg (choć nie nowy), mający unaocznić że mordercą może być każdy z nas. Film nieźle się ogląda, choć brakuje w nim emocji. Doskonale oddaje za to realia epoki. W zamyśle reżysera ma być zapewne uzupełnieniem jego dokumentu o Bundy'm. Jako oddzielne dzieło wypada przyzwoicie, choć bez rewelacji.