Film miał pokazać Bundy'ego jako człowieka żyjącego "na co dzień". Czyli, jak poprawnym i pełnym uroku wydawał się być dla nieświadomych wokół osób. Jak idealnie stwarzał pozory, nie tylko za sprawą swojego wyglądu, ale umiejętnością manipulacji.
Interesuję się historią Bundy'ego od dawna. Obejrzałam niejeden dokument ze szczegółami jego zbrodni. Na ten film udałam się z nastawieniem, że nie jest to kolejny z nich i nie będzie to nic tak wstrząsającego. Przyznam, że pomimo tej wiedzy, ocenić było mi trudno, bo jednak tak jakby wrażenie, że czegoś zabrakło jest silne. Niby Efron daje radę, ale przez większość filmu miałam średni poziom zaangażowania. Końcówka wydawała się być dopiero mocniejsza i chwała za to.
Z pewnością pominięto kilka faktów (np. Bundy skręcił kostkę po wyskoku z okna budynku sądowego, a do przeciśnięcia się przez otwór w suficie, w więziennej celi, schudł celowo prawie o połowę)
Zdecydowanie nie ma nic lepszego od ROZMOWY Z MORDERCĄ: TAŚMY TEDA BUNDY'EGO. Wszystko chronologicznie ułożone i dużo materiałów archiwalnych.
Wciągający i świeżo nakręcony dokument obejrzałam ostatnio w tv: "Ted Bundy, umysł mordercy". Dokument oparty na wypowiedziach/ wspomnieniach osób z jego otoczenia, rodziny, ofiar napaści, czy emerytowanych już śledczych. Równie dobry, co taśmy, choć taśm tam zdecydowanie mniej :)
Chodzi o fakt, że podczas tego skoku skręcił kostkę czego w filmie nie pokazali a nie o fakt ze nie było skoku.