tak jak wiekszosc - i mnie ten film rozczarowal, ALE...
nie ma tu studium psychologicznego mordercy ani krwawych scen z ofiarami, jednak historia przedstawiona z perspektywy kobiety zwiazanej uczuciowo z morderca przenosi troche ten film do kategorii filmow o przemocy domowej :P
mozna to odniesc do dzisiejszej sytuacji w wielu domach, gdzie kobieta zawsze wierzy w niewinnosc meza/ partnera/ syna-
osoby, z ktora jest zwiazana emocjonalnie i rodzinnie, a ktora okazuje sie byc oprawca. gdzie kobiety sa ofiarami w domu, ale zawsze staja po stronie tego, kto sie nad nimi zneca psychicznie badz fizycznie, bo sa od niego uzaleznione w kazdym aspekcie- a taka osoba zdecydowanie byla panna Liz. dopiero po wyroku skazujacym Teda potrafila podniesc sie i zamknac ten rozdzial swojego zycia- wczesniej, ciagle do ostatniej chwili, majac nadzieje na niewinnosc udreczala sie ogladaniem show z rozprawy sadowej i zalewala wodka. tak jakby film byl adresowany do takich kobiet, a nie “fanow” seryjnych kryminalistow ;)