PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=32899}

Porywacze ciał

Body Snatchers
6,1 4 165
ocen
6,1 10 1 4165
6,2 5
ocen krytyków
Porywacze ciał
powrót do forum filmu Porywacze ciał

Film Abla Ferrary to jedna z tych pozycji, które najmocniej utkwiły mi w pamięci z okresu podstawówki. Zrobił wtedy na mnie naprawdę duże wrażenie i spowodował pewne opory przed zasypianiem. Doceniałem go już wtedy, chociaż pewnie nie za to, za co będę go cenił od dnia dzisiejszego.

Najmocniejszą stroną tego filmu jest historia, która przy sporej dawce niepokoju i grozy, stawia pytanie nad którym ludzie głowią się od dłuższego czasu - które dobro należy przedkładać nad które? Czy ważniejsze jest dobro jednostki, czy też ogółu? To pytanie jest o tyle interesujące, że ukazane nam z perspektywy przerażonych bohaterów walczących z jednorodną masą o życie. Wystraszeni, w obliczu zagrożenia życia z miejsca zyskują naszą sympatię. Kibicujemy im w ich walce, pomimo tego że to druga strona konfliktu ma lepsze argumenty - ta pragnąca ich śmierci, pozbawiona uczuć i silniejsza rasa najeźdźców. Fabuła jest tak skonstruowana, że to my będziemy musieli zdecydować, czyja racja wydaje nam się ważniejsza. Jest to największy atut tego obrazu.

Kolejnym atutem filmu są zdjęcia Bojana Bazelliego - autora zdjęć m.in. do "Króla Nowego Jorku" i amerykańskiej wersji "Ringu". Potrafią być ciepłe, potrafią też być chłodne. Szczególne wrażenie robi zwłaszcza ostatnie ujęcia, które unoszą ten film do rangi kina artystycznego.

Największą zaś wadą filmu jest moim zdaniem aktorstwo, zwłaszcza nastolatków, na których film się opiera - pięknej Gabrielle Anwar oraz mniej urodziwym Billy Wirthie. ;) Anwar jako córka Malone'a stanowczo za rzadko przekazywała swoje emocje widzom. Tak naprawdę wydawała mi się równie chłodna co otoczenie, w którym się znalazła. Wirth grał zaś postać, która miała w zwyczaju ukrywać swoje emocje, co jednak nie może usprawiedliwiać jego zbyt oszczędnej gry. W filmie właściwie nikt nie okazywał większych emocji. Wyróżniały się jedynie postacie córki generała Jenn oraz dobrze zagrana przez Foresta Whitakera postać majora Collinsa. Oprócz Foresta podobały mi się kreacje państwa Malone - odrobinę zbyt oszczędna rola męża i lepsza, znacznie chłodniejsza po przemianie żona (Meg Tilly).

Nie oglądałem wszystkich filmów bazujących na tym pomyśle, w tym tego najważniejszego, czyli "Inwazji porywaczy ciał" z 1956-ego. Wersję z roku 1978-ego oglądałem raz i również mi się podobała, chociaż miałem chyba pewne obiekcje w stosunku do końcówki. Nie potrafię zatem stwierdzić, czy w kontekście dwóch poprzednich filmów, produkcja z '93-ego jest nieudaną kopią, czy też czymś wyjątkowym. Niezaznajomionym z żadną z tych wersji mogę ten film śmiało polecić.

ocenił(a) film na 5
Khaosth

Wszystko fajnie, ale wersje z 1993 i 2007 są przecież przeciętne na tle oryginału z 1956 i świetnego remaku z 1978.

ocenił(a) film na 8
returner

Tym niemniej wersja z 1993 na tle wersji z 2007 roku jawi się jako prawdziwe arcydzieło, a na tle ogółu filmów SF i horrorów też wypada nieco ponad przeciętną.

Wciąż jeszcze nie obejrzałem wersji z 1956, a wersję z 1978 trafiłem jakiś czas temu, ale o kiepskiej porze. Jak je w końcu obejrzę, uzupełnię post.

ocenił(a) film na 7
Khaosth

Nie widziałem najnowszej wersji, ale wszystkie są dla mnie świetne. Najbardziej chyba lubię tą z 78, najmocniej emituje paranoją, zaszczuciem. No i ma chory humor który zawsze lubię w horrorach, bo czasem sprawia że film jest jeszcze straszniejszy.
Oryginał też był fajny, szczególnie jak ktoś lubi te wszystkie sci-fi klasy B z lat 50, mają swój urok. No i działa jako polityczna satyra, bo historia może służyć jako trafna metafora.
Ta wersja za to ma chyba najlepsze zdjęcia ze wszystkich, i najlepszy klimat. Wiele świetnych scen, wzbudzających niepokój. Szkoda tylko że końcówkę zwalili po całości. Takie pośpieszne zakończenie, odstaje od filmu i łamie tempo, a po za tym jest naciągane, głupie. Tak jakby reżyser chciał zjeść ciastko i mieć ciastko. Ostatnia scena chyba miała wywołać gęsią skórkę, jak w wersji z '78, ale to nie działa.

ocenił(a) film na 7
M0RiARTY

Świetnie ujęte. Wiele scen po latach przyblakło , nie zdoła wywołać zamierzonego efektu, szczególnie u widza który zaliczył "Coś" (The Thing, 1982) Mimo wszystko nie żałuję , pomimo upływu lat , film nadal trzyma klimat osaczenia, paranoi, klaustrofobii .... Do tego duże brawa za świetną grę światło-cieni. Ponieważ obejrzałem ten film po raz pierwszy 21 lat po premierze i pomimo tylu lat nadal przykuł moją uwagę, muszę ocenić go ponad przeciętnie, czyli 8/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones