Sequel nie przynosi niczego nowego, ale bazuje na tych samych motywach. Jeszcze raz pojawia się beczka z wojskową substancją, ponownie po jej otwarciu spada deszcz, znowu niedaleko znajduje się cmentarz. Nawet znalazły się role dla kilku aktorów znanych widzom już z pierwszej odsłony. James Karen po raz kolejny przeżył atak zombie, ale tym razem miał żałosną rolę do odegrania. Sprowadzała się ona w zasadzie do ciągłego płaczliwego jęczenia.
Parę drobnych zabawnych momentów, ale to samo było w jedynce, tylko że tam humoru znacznie więcej.
Mówiąc wprost: spokojnie można sobie darować to filmidło. Horroru tu nie ma, komedii - deczko. Poleca się jedynie wielbicielom zombie movies, na dodatek tylko tym, którym do zabawy wystarcza sam widok "żywego trupa" (bo poza tym wszystko leży). Reszta powinna obejrzeć coś zupełnie innego.