PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5176}

Poza prawem

Down by Law
7,8 17 968
ocen
7,8 10 1 17968
7,8 23
oceny krytyków
Poza prawem
powrót do forum filmu Poza prawem

„Down by Law” można uznać za kwintesencję twórczości reżyserskiej Jima Jarmuscha. Nie tylko tej wcześniejszej (do „Nocy na ziemi”), ale i późniejszej – w której krąg jego zainteresowań uległ znacznemu poszerzeniu.
Z właściwą sobie nonszalancją autor prześlizguje się ponad wszelkimi konwencjami współczesnego kina. W klasycznym filmie więziennym scena ucieczki powinna być kluczowa – tu jest zbagatelizowana. Poszczególne sekwencje są ciągnięte tak długo i powoli, że wytwarzają wrażenie absurdalnej „dziwności”. Nie sposób wyznaczyć temat filmu. Osobiście powiedziałbym, że jest nim spotkanie dwóch przypadkowych facetów, wyrzuconych na mieliznę życia z przedziwnym człowiekiem z księżyca (czyli z Europy), który znalazł się w tej samej sytuacji co oni.

Najpopularniejszą interpretację ideologiczną filmów Jarmuscha można streścić następująco: człowiek (Amerykanin) doby postmodernizmu zatracił zdolność kontaktu z drugim człowiekiem. Zamykając się w postawie wyluzowanego ignoranta chętnie przesiedziałby całe życie w swoim ograniczonym, niezbyt sympatycznym światku. Nic nie jest w stanie na niego wpłynąć... Pojęcie „American Dream” to czysta fikcja. Stany są miejscem jak każde inne – trochę ponurym, trochę zabawnym, nie dającym żadnych większych perspektyw.

Moim zdaniem taka interpretacja nie wyczerpuje tematu, choć pasuje do „Down by Law” i z grubsza całej twórczości Jarmuscha. Wszak świat przedstawiony w jego filmach nie jest tylko ponury i brudny, ale także swoiście piękny. Jarmusch wraz ze znakomitymi operatorami dokonuje rozmyślnej „romantyzacji” zaśmieconych ulic Nowego Orleanu, obskurnych knajp, pofabrycznych nieużytków, niebezpiecznych moczarów... To jest „sad and beautifull world” – jak w jednej ze scen śpiewa Zack (Tom Waits).
Również bohaterów kolejnych filmów Jarmuscha trudno nazwać odpychającymi. Za sprawą malowniczości charakterów wydają się przeważnie sympatyczni. Przypominają postacie z obrazów Edwarda Hoppera, czy piosenek Toma Waitsa. To ludzie, których nurt życia zepchnął gdzieś na margines, którzy lepiej, lub gorzej radzą sobie z otaczającym ich światem i którzy mają pełną świadomość, że NICZEGO NIE MUSZĄ. To jest dla mnie właściwy sens filmów Jarmuscha. Jego bohaterowie, mimo wszelkich rozczarowań i niepowodzeń, mimo przesiąknięcia codziennością, w której utkwili, niosą w sobie niewzruszone poczucie Wolności. Można to nazwać egoizmem, można zatraceniem więzi społecznych, a jednak mam nieodparte wrażenie, że jest to wartość pozytywna. Najpełniej ujawnia się to w zakończeniu „Down by Law”, gdy Jack i Zack rozstają się na rozwidleniu dróg, gotowi po swojemu przyjąć to, co ich czeka na końcu każdej z nich. Zawsze po jego filmach czuję się pozytywnie zbudowany, mimo, że zdaję sobie sprawę jak wiele jest w nich wartości negatywnej...

Wielką rolę odgrywa u Jarmuscha „inne”, nieszablonowe aktorstwo. Tutaj nieprawdopodobne szarże i koncepty Benigniego równoważą znakomicie wycieniowanie charaktery dwójki luzaków, granych przez Luriego i Waitsa. W tym sposobie gry jest wiele z niemych komedii. Benigni jest typem wręcz Chaplinowskim!
Muzyka jak zawsze u Jarmuscha została znakomicie dobrana. Nie stanowi tylko tła, czy ilustracji wydarzeń, ale wchodzi z nimi w prawdziwy dialog. Ścieżki dźwiękowe do poszczególnych filmów Jarmuscha stanowią znakomity katalog muzycznych indywidualności i twórców undergroundowych. Mamy tu kolejno jazz Johna Luriego, eksperymentalny etno-rock Toma Waitsa, rock progresywny Neila Younga, rap RZA, a ostatnio etniczny jazz Mulatu Astatke.
O zdjęciach nie powiem nic więcej, ponad to, że są wciągające i ekscentryczne – tak jak cały film.

Każdemu polecam zapoznanie się z „Down by Law”, jak również całą twórczością Jarmuscha. Nawet jeżeli wielu ona nie przekona, czy po prostu znudzi, warto ją znać. Jest to jedna z najbardziej dojrzałych i przystępnych prób zmierzenia się z naszym czasem – przy tym potraktowana z odpowiednim dystansem i inteligentnym humorem.

Woyciesz

trafna wypowiedz.

obejrzalem kiedys wszystkie filmy Jarmouscha chronologicznie. od 'permanent vacation' do 'coffee and cigarettes'. teraz, z pojawieniem sie 'broken flowers' postanowilem powtorzyc ten maraton...

WOLNOSC jest tu kluczem. jak mowi podtytul filmu:
"It's not where you start - It's where you start again"

pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Woyciesz

Świetny esej! Dużo trafnych spostrzeżeń!
Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Karla

"It's a sad and beautiful world".
Miałem ogromną przyjemność widzieć "Poza prawem" w kinie Żak w Gdańsku dwa lata temu. To było niezapomniane filmowe przeżycie, choć bardziej odebrałem ten film sercem niż rozumem. Po prostu mnie urzekł. Trójka głównych bohaterów jest genialnie zagrana. O dziele Jarmuscha mogę wypowiadać się w samych superlatywach.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones