Już marudzenie i narzekania o poprawności politycznej. No jak to kobieta kontra predator?!
A jak Ellen Ripley przez 4 części masakrowała obcych to nikt słowem się nie odezwał... Ehhh
Z tą termowizją Predatora to właściwie od początku (tj. od pierwszego filmu) mam pewien problem. Już pomijam fakt, że z przyczyn technicznych obraz z kamer termowizyjnych wykorzystany w P1 czy P2 to straszna pikseloza i gdyby Predator miał się na tym opierać to daleko by nie zajechał. Ale nawet przy lepszej jakości, jeśli faktycznie miałby widzieć z grubsza tak, jak jest nam to przedstawiane, to nie bardzo wyobrażam sobie jak miałby się poruszać wśród drzew, skoro dla niego całe to otoczenie zlewało się w niebiesko-czarne plamy. Żeby tak skakać z drzewa na drzewo musiałby polegać na znacznie ostrzejszym widzeniu, bądź też korzystać z dodatkowych zmysłów (jakaś echolokacja może) pozwalających mu określać dokładne położenie obiektów w trójwymiarowej przestrzeni i poprawnie oceniać odległości między nimi.
Co do ustawiania parametrów wg fizjologii ofiar. Predator w "Prey" polował też na zwierzęta, które mają inną temp. od człowieka. Ba, nawet zabił węża, który jest zmiennocieplnym gadem (aczkolwiek zwykle węże czy jaszczurki wygrzewają się na słońcu, więc temp. ich ciała jest wyższa od temp. otoczenia, zatem Predator nie powinien mieć problemu z jego wykryciem, choć gdyby taki gad wypełzł z jakiejś nory po nocy i jeszcze się nie nagrzał, to już co innego). Swoją drogą węże też używają swoistej termowizji, więc Predator powinien być dla niego widzialny nawet w kamuflażu (no, chyba że promieniowanie podczerwone też tłumił/załamywał), aczkolwiek termosensory wcale nie są umieszczone w oczach.
Gość który się odczołgiwał ciągnął za sobą plamę krwi która wsiąkała w ziemie , czyli automatycznie stygła. Krew się świeciła gość był zimny , trochę to naciągane
Problem z Predatorem jest taki, że z filmu kategorii R, zrobiono kolejną franczyzę Disneya. Pomysł na "Prey" był nawet dobry - tylko ta koncepcja "łoman stronk" w tym filmie na koniec była już absurdalna...Kosmita zabuł kilkudzisięciu francuskich traperów i kilku najlepszych wojowników z plemienia Komanczów, no ale babka okazała się silniejsz, mądrzejsza no i wicie rozumicie...Dreszczyka mocji w tym filmie też nie było. Nuda, bieda i jedyny plus za próbę umieszczenia Predatora w XVIII w. i nawiazanie do klasyki czyli Predatora 2.
Ogólnie fakt, że to ona pokonała predatora wyjaśniono w bardzo prosty sposób - nie była uznana za zagrożenie, a w takim przypadku opuszcza się gardę. Miała element sporego zaskoczenia pomijając jej cieplną niewidzialność. Miała ewidentnie bardziej otwarty umysł i - co również zostało powiedziane - zauważała to, czego nie zauważali inni.
Ale ogólnie patrząc na całość... No prosta i przewidywalna fabuła.
Podobało mi się uproszczenie oręża Predatora, co wskazuje na pewien rozwój technologiczny tej rasy, choć bardziej stawiałam na dostosowanie broni do aktualnych realiów w danym miejscu.
Podobało mi się również to, że nareszcie ktoś głośno powiedział, że Predator pod osłoną niewidzialności walczy niehonorowo.
Do tego element zaskoczenia (pułapka jak w Predatorze z 1987) orazbodniesione rany przez Predatora.
"Podobało mi się również to, że nareszcie ktoś głośno powiedział, że Predator pod osłoną niewidzialności walczy niehonorowo."
Znalezione na xenopedii:
"13. When in a duel with an enemy, you must reveal yourself: In the novelization of AVP, Lex Woods was about to be killed by a cloaked Predator, but before it prepared to deliver the final blow, it de-activated its cloak. According to the book, it is "hunting ethic" to reveal yourself to your enemy at the climax of a fight. However, the movie ignored this part, and showed the still-cloaked Predator attempt to kill her."
https://avp.fandom.com/wiki/Yautja_Honor_Code
Wychodzi więc na to, że niehonorowe było tylko zadanie ostatecznego ciosu będąc pod osłoną kamuflażu.
Nie chodziło mi, że było to zachowanie niehonorowe dla Predatora, tylko dla ofiary. Jednak przyznać muszę, że źle podeszłam do tematu, bo predator poluje, a nie pokonuje godnych siebie przeciwników. Ten drugi motyw był pokazany w Predators w walce z Hanzo.
Mnie śmieszy jak ktoś powołuje na poprawność polityczną. Jak dla mnie ma nierówno pod sufitem. Jednak tutaj ewidentnie na siłę wciśnięto kobietę w roli głównej! Ripley była cool i nie strzelała z łuku. Z tym masakrowaniem to też nie do końca tak, raczej w każdej części walczyła o przeżycie, no i ją sklonowano z modyfikacją dna.
Nie zesrajcie się od tego szowinizmu i narzekania na baby. Dyskutujecie o filmie sf czy baba pokonała by kosmitę jakby to był film na faktach lol to jest tylko film. Jak wylaczycie swoje katolskie prostackie patriarchalne uprzedzenia to film sie po prostu fajnie ogląda.
Nie ma znaczenia czy baba czy nie baba. Znaczenie ma czy film pozwala zawiesić niewiarę choć na sekundę czy nie pozwala. Otóż nie pozwala. Kobiety są fizycznie znacznie słabsze od mężczyzn, predatory znacznie silniejsze, nadto wyposażone w technologię. Toporek na sznurku? Serio? Nawiasem mówiąc, spróbuj sznurkiem szybko wyrwać toporek z drzewa. Itd., itp. Ten film jest zwyczajnie głupi, oczywiście - jak większość wytworów współczesnego kina - jest głupi właśnie z tego powodu, że próbuje się bez sensu, na siłę naginać wszystko pod tezy modnych ideologii. Rezultaty są bardzo marne.
"Nawiasem mówiąc, spróbuj sznurkiem szybko wyrwać toporek z drzewa."
Podbijam - spróbuj wyrwać ten tomahawk z taką siłą, żeby wrócił do dłoni (nie upierdzielając jej sobie przy tym, jak Predator swojej tarczą):D
Ripley była cool, bo w tamtych czasach nikt nie doszukiwał się poprawności politycznej. Powtórzę to co pisałem wcześniej - jakby Alien powstał teraz zostałby zjechany po całości. Bo baba.
Dokładnie tak by to wyglądało. Wdrukowali sobie awersję i odtąd "zło" czai się za każdym rogiem.
Nikt nie jedzie po współczesnych filmach, w których postacie kobiece są dobrze prowadzone. Problem w tym, że współczesna superbohaterka często jest 20 razy silniejsza, mądrzejsza i moralniejsza od wszystkich mężczyzn z obsady, razem wziętych. Na dodatek mężczyzna w filmie często musi na swoje zalety ciężko pracować, vide bohaterzy starych "Gwiezdnych wojen", całymi latami doskonalący się w tym, co robią, a dalej są tylko częścią zespołu. Porównaj to ze współczesną postacią kobiecą, która po prostu nagle stała się najlepsza i umie dosłownie wszystko, bo tak.
To jest tak przerysowane, że aż przestaje być śmieszne, a i tak znajdą się ludzie którzy tego bronią, bo mogą sobie dzięki temu zaszufladkować resztę ludzkości jako "szowinistów" a siebie jako "liberałów".
Jak zwalnia się aktorów za polityczne wypowiedzi, historyczność czy sens różnic rasowych wyrzuca do kosza tworząc kolorowe społeczności tam gdzie ich być nie powinno lub reżyser przeprasza że w filmie są tylko biali itp to poprawność polityczna używana w filmach nie powinna śmieszyć tylko smucić.
Problemem nie jest kobieta vs predator. Problemem jest 50kg dziewczynka vs predator. "Drobna" różnica, która zmienia wszystko.... jak najbardziej mogli dać kobietę, tylko żeby to była prawdziwa wojowniczka z krwi i kości, a nie jakaś drobna smarkula, która wygląda jakby dopiero od fryzjera wyszła.
Czyli mówisz mi, że gdyby Indianka miała 180 wzrostu i ważyła 20 kg więcej byłoby już git? Co za bzdura. Przy kosmicie, który ma 3m wzrostu i waży pewnie koło 200 kg nie ma to żadnego znaczenia. Arni miał ponad 100 na wadze i co? W pojedynku jeden na jeden też nie miał szans
Miałaby posturę Wonder Woman byłoby to o wiele bardziej wiarygodne. A tak dali drobną dziewczynkę, która kopie tyłki wszystkim facetom oraz predatorowi to musiało poskutkować żenadą i politowaniem. Do tego perfekcyjnie wystylizowane włosy do kolan co a jakże zapewne dodaje punktów w boju... Ta laska wygląda jakby się urwała z miasta, przed chwilą siedziała na smartfonie w salonie fryzjerskim. Wizerunek kompletnie niedostosowany do odgrywanej postaci ani klimatu serii Predator. Kolesie wyglądali o wiele bardziej plemiennie, ona nawet do nich nie pasowała, wygląda zbyt współcześnie no i jest za młoda smarkula do tej roli.
"Miałaby posturę Wonder Woman byłoby to o wiele bardziej wiarygodne" - jeżeli piszesz to serio to dalsza dyskusja nie ma sensu xD
jak najbardziej serio i co więcej nie widzę po twojej stronie żadnego argumentu merytorycznego, zatem jak najbardziej wypisuj się z dyskusji jeśli nie masz nic sensownego do powiedzenia :>
Absolutnie nie mam nic więcej do powiedzenia, twoje argumenty są nie do podważenia.
"Przy kosmicie, który ma 3m wzrostu i waży pewnie koło 200 kg"
Trochę się zagalopowałeś, bo o ile ten, z którym walczył Arnie, mógł ważyć ze 200 kg, to na pewno nie miał 3 metrów wzrostu (przypominam scenę, w której Predator trzyma Arniego za gardło na wysokości swojej głowy, a stopy Arniego są mniej więcej na wysokości jego kolan).
Ten pokazany w "Prey" musiał gabarytowo zostać dopasowany do postury głównej bohaterki, bo inaczej byłby jeszcze większy przypał.
Też nie byłoby ok bo nie o płeć chodzi. Decydenci w wytwórniach tak już się rozpędzili z poniżaniem wszystkiego co męskie i gloryfikowaniem kobiecości, że zapomnieli o zbudowaniu wiarygodnej postaci kobiecej. Obsadzenie drobnej nastolatki w roli pogromczyni predatora jak i wszystkich rosłych kolesi w okolicy jest kulminacją absurdów rzeczonej polityki.
Zgoda, postać była słabo skonstruowana. Ale jak i cały film. Nie pojmuję jedynie, jak miłośnik gejowskiego kina nie rozumie obecnej potrzeby emancypacji kobiet. I tu, w obronie filmu dodam, że Indianki i ich możliwości nie były tożsame z kobietami europejskimi. Wojowniczki nie rodzą się też dojrzałe - kiedyś musi nastąpić moment inicjacji. Ten film miał więcej głupot niż li tylko główna postać. Przypieprzanie się do emancypacji przy okazji głupawego filmu "sf" (z bardzo luźnym "s") też nie jest za mądre - szukasz logiki, gdzie nie miało jej być. "Bo masz dość". A może nie o Ciebie chodzi? Pod tym względem zwyczajnie przesadzasz (i nie tylko Ty) - to jest kluczowe, że to dziewczyna i jeszcze dziecko. Bo taką kobiety mają teraz potrzebę. Być równymi i mieć swoje bohaterki. A może to był zabieg, żeby mizogini się posrali ze swoimi do zrzygania powtarzalnymi przemyśleniami? Marketing lvl expert.
Wiesz, że kobiety z racji swojej budowy (układ krążenia) są lepszymi pilotami naddźwiękowych myśliwców? Nie wiesz. Bo jeszcze nie powstał film o pilotce bojowej, który miałbyś okazję podobnie ocenić.
Porównanie pilotki do wojowniczki jest deczko od czapy. Pierwszy przypadek nie musi wykazać się siłą, sprawnością ani mięśniem, drugi już tak niezależnie od płci. Dlatego są wojowniczki dobrze pokazane (Wonder Woman) i są pokazane fatalnie jak w Predatorze, gdzie od postaci wojowniczej jednak oczekuje się siłowych atrybutów, których tu zabrakło. Nie można wybaczać każdego absurdu tłumaczeniem, że to sci-fi, bo prowadzi to do wspomnianej żenady i politowania, pewien poziom wiarygodności musi zostać zachowany, nawet jeśli zdarzenia, postacie są fikcyjne. Sam film nie ma nic wspólnego z emancypacją obsadzenie kobiety w głównej roli już tak tylko sam jeden raczysz wiedzieć co miałoby z tego wynikać dla dyskusji i wadach tego dzieła... Kobiety, przynajmniej w cywilizowanych krajach, a już szczególnie w popkulturze dawno się wyemancypowały. Problemem jest to jak są pokazywane oraz jak mężczyźni są pokazywani na ich tle.
Jaki marketing? Przy tej produkcji nie było żadnego marketingu, bo wytwórnia "uwaliła" film decyzją o nie puszczaniu do dystrybucji kinowej, tylko od razu na streaming. Pierwszy Predator, który nie trafił do kin jak dla mnie to bardzo dobrze akurat w tym przypadku.
Wiesz, dla mnie to też nie był film o emancypacji, dopóki tu nie zajrzałem, by zobaczyć wysrywy frustratów. Twoja odpowiedź jest bardzo mizoginiczna. To Ty masz problem z tym jak są pokazywane kobiety. Zwłaszcza jeśli mieszasz w to mężczyzn i ich wizerunek. Nie jestem przekonany czy kobiety się wyemancypowały, skoro nadal podejmowane są takie tematy. Normalnie nikogo by nie obchodziło, czy główna bohaterka jest wątła i czy nie powinna mieć siusiaka jednak. Bo to przecież "Predator" - ikona maczyzmu została nadszarpnięta.
Wątku z pilotką po prostu nie zrozumiałeś - to nie powierzchowność świadczy o predyspozycjach. Wątłe Indianki potrafiły mordować równie skutecznie, co grubi Francuzi. O ile nie lepiej. Więc zostają już tylko czyste uprzedzenia, zamiast "dyskusji o wiarygodności". O wiele wiarygodniejsza jest wątła Indianka w roli raczkującego zabójcy, niż obcy przemierzający galaktyki, za to bez wydajnej termowizji, która jak wiemy, jest podstawą jego (jakże wiarygodnego!) arsenału. Uczepiłeś się bohaterki, bo masz już wdrukowaną awersję do "poprawności politycznej".
Czyli uważasz, że skoro coś jest wyłącznie w internecie, to już nie potrzebuje marketingu? I, że sama fabuła nie może być jego częścią? Spoko.
Brniesz w zaparte, a to się ma nijak do dyskusji o Predatorze, gdzie główna bohaterka nie była żadnym cichym zabójcą, lecz została pokazana jako siłaczka rzucająca 3x większymi facetami od niej niczym klockami lego. Nie wspominając, że do Indianki wogóle nie podobna, na tle kolesi ze swojego plemienia prezentuje się zbyt współcześnie, jakby przed chwilą odłożyła smartfona i wyszła od fryzjera. Dyskwalifikujący jest sam fakt, że aktorka jest zwyczajnie za młoda i zbyt wątła do tej roli.
A mężczyzn w to mieszam i mieszać będę dopóki role kobiece będą oparte na pokazywaniu mężczyzn w gorszym świetle.
Oczywiście. Dziewczyna jest za młoda by grać nastolatkę. No pewnie. I w ogóle nie wygląda jak Komancz. W każdym sklepie z Komanczami to powiedzą. Co prawda dziewczyna ma 25 lat i jest czystej krwi Siuksem, ale co tam.
"Co prawda dziewczyna ma 25 lat i jest czystej krwi Siuksem"
No nie jest, bo jej matka z pochodzenia jest Tajką.
Masz rację, dziękuję za wypunktowanie rażącego błędu. Od teraz można spokojnie mówić, że pół krwi Siuks zupełnie nie wygląda na Indiankę. Mogę się założyć, ze teraz nawet już wygląda na Ukrainkę, co nie?
I nie Tajką a pół Tajką pół Chinką, jeśli już życzysz sobie precyzji.
Czy ja gdziekolwiek napisałem, że nie wygląda na Indiankę? Zwróciłem tylko uwagę, że popełniłeś błąd, a tu od razu dorabianie jakiejś ideologii i wkładanie pod palce słów, które nie zostały napisane.
Dyskusje z płatkami śniegu, drogi kolego, nie mają dużego sensu. Ich rezultat jest nietrwały - płatki są przekonane co do swych racji niezwykle głęboko i nie wierzą w odwilż.
"Wątłe Indianki potrafiły mordować równie skutecznie, co grubi Francuzi. O ile nie lepiej."
Podasz jakieś źródło tych rewelacji? Tylko nie podpieraj się informacjami wziętymi z IDzD.
Bardzo chętnie. Ale najpierw podaj źródło, że było odwrotnie. Zachowaj przy tym proporcje i z rozważań wykreśl broń palną.
Ale to ty dzwonisz:D Najpierw rzucasz jakąś tezą bez dowodów na to, że faktycznie tak było, a następnie poproszony o źródło, odbijasz piłeczkę twierdząc, że to ktoś ma ci przedstawić dowody, że tak nie było... Serio? Tak się prowadzi dyskusje w twoim świecie?:D
W moim świecie zaimki osobowe w zwrotach do adwersarza piszemy z wielkiej litery, inaczej obrażasz bardziej siebie niż przeciwnika. Nie zapominając o znakach diakrytycznych. Ale pewnie Ci "słownik tak zrobił", bo "piszesz na telefonie". W moim świecie nie trzeba udowadniać "źródłami" spraw oczywistych dla przeciętnie inteligentnego gimnazisty. Ale proszę, tu masz bardzo ciekawy artykuł na ten temat: https://www.notesfromthefrontier.com/post/native-warrior-women. To jest też ciekawe: https://www.biography.com/news/famous-native-american-women-native-american-heri tage-month. Starczy? Przetłumaczyć może?
"W moim świecie zaimki osobowe w zwrotach do adwersarza piszemy z wielkiej litery"
Jeśli kogoś pouczasz, to najpierw sam się dokształć, bo jak już, to wielką literą, a nie "z wielkiej litery". Poza tym nigdzie nie ma przymusu pisania zaimków osobowych wielką literą - mogę (żeby okazać komuś szacunek, ale jak widać po formie twoich postów, pisanie wielką literą byłoby zbędnym konwenansem), ale nie muszę.
"Nie zapominając o znakach diakrytycznych."
W którym miejscu niby pominąłem tzw. ogonki?
"Ale pewnie Ci "słownik tak zrobił", bo "piszesz na telefonie". "
Jeśli już korzystam z telefonu, to nie do pisania postów na forum (fw czy jakimkolwiek innym), a już na pewno nie używam wtedy słownika, bo sam potrafię pisać - nic i nikt nie musi mi w tym pomagać.
"W moim świecie nie trzeba udowadniać "źródłami" spraw oczywistych dla przeciętnie inteligentnego gimnazisty."
Pokładasz zbyt wielką wiarę w wiedzę przeciętnie inteligentnych gimnazjalistów.
"Przetłumaczyć może?"
Obawiam się, że tobie nie da się już nic przetłumaczyć.
Poprawiłem cię, bo popełniłeś błąd. Zamiast napisać krótkie "mea culpa, masz rację" (a przynajmniej ja bym tak zrobił w odwrotnej sytuacji, co zakończyłoby temat z mojej strony), to nieudolnie próbujesz kreować się na niezwykle inteligentną i oczytaną jednostkę podówczas, gdy twoje niepotrzebnie ironiczne posty pokazują, że co najwyżej zwykły buc jesteś, który siebie lubi wywyższać, a innych poniżać.
Przestań więc do mnie pyskować, bo zwyczajnie mnie wkur.isz i pisanie przeze mnie "ci" zamiast "Ci" będzie twoim najmniejszym problemem.
Tak czy owak z prostego "mea culpa", zrobiło się rozmydlanie tematu i bezpodstawne czepianie się o "ogonki"...
Odnosząc się natomiast do linków - ile procentowo było tych wojowniczych Indianek na tle całej populacji Indian Ameryki Północnej? 0,5%? A może raczej 0,5‰? Jak to mówią "jedna jaskółka wiosny nie czyni" oraz "wyjątek potwierdzający regułę". Stosując liczby bezwzględne, były mniej skuteczne od swoich chłopów, bo i ilościowo zabijały tych "bladych twarzy" (czy Indian z innych plemion) mniej.
Ale czy "skuteczność mordowania" to naprawdę powód do dumy (zwłaszcza dla kobiet)? Bo jeśli ktoś tak uważa, to najwidoczniej priorytety mu się poprzestawiały, a i z moralnością coś nie tak...
A teraz poproszę o opracowania nt. supremacji białych kolonistów. Życzę powodzenia z linkowaniem.
"A teraz poproszę o opracowania nt. supremacji białych kolonistów."
A ty co, wstydzisz się, że urodziłeś się biały i będziesz za to przepraszał?:D
Wstydzę się, że urodziłem się wśród ludzi, z którymi w 2022. roku muszę jeszcze prowadzić podobne rozmowy. Do poprzedniej odpowiedzi prawie się nie odniosę. Nie masz kompetencji by prowadzić ten spór, więc stosujesz socjotechnikę rodem z piaskownicy. Tymczasem błąd konfirmacyjny trwa. W przeciwieństwie do Twojego wkur*ienia, nie mam także emocjonalnego stosunku do randoma z netu. Groźby możesz sobie więc zachować w klaserze. Przydadzą się w procesie wychowawczym Twoich "bombelków".
"Wstydzę się, że urodziłem się wśród ludzi, z którymi w 2022. roku muszę jeszcze prowadzić podobne rozmowy."
Co za problem? Księżyc stoi otworem. Ewentualnie Korea Północna, jeśli atmosfera na Księżycu ci nie odpowiada z jakiegoś powodu:D
"Nie masz kompetencji by prowadzić ten spór"
Hm, ty natomiast, to pewnie masz kompetencji za dziesięciu, co?
"więc stosujesz socjotechnikę rodem z piaskownicy"
No nie, dostosowuję się tylko poziomem do rozmówcy.
"W przeciwieństwie do Twojego wkur*ienia, nie mam także emocjonalnego stosunku do randoma z netu."
Nie zrozumiałeś (tu bez zaskoczenia). Jak przegniesz pałę, to przestanę być miły, ot co. Innymi słowy, to z takimi tekstami do kolegów (jeśli sobie na to pozwalają), a nie do "randomów z neta".
"Groźby możesz sobie więc zachować w klaserze."
To nie była groźba, to była informacja.
Niniejszym informuję też, że klaser z reguły służy do trzymania w nim znaczków.
"Przydadzą się w procesie wychowawczym Twoich "bombelków"."
I znowu pudło - po raz kolejny chciałeś pokazać jaki to fajny jesteś, najfajniejszy z teletubisiów, ale znowu dokonałeś samozaorania, bo beneficjentem 500+ (ani jakichkolwiek innych zasiłków) nie jestem i nie byłem.
EOT, szkoda czasu i dżuli na kogoś, kto jest kompletnie nieodporny na jakąkolwiek krytykę, nawet jeśli było to zwykle zwrócenie uwagi na minięcie się z faktami.