Obejrzałem to jeszcze kilka razy. I myślę tak; gdybym nie czytał książki to oceniłbym to o wiele wyżej. To byłoby nawet bardzo dobre (gra aktorów), ale właśnie ... gdybym nie czytał książki. Ale podnoszę ocenę miedzy innymi za ostatnią scenę kiedy wszyscy zginęli a Władek pije na odchodne wódkę ze Szczurem, zostaje sam w lesie i podchodzi do niego wilk. To już ma coś wspólnego z "Kochankiem Wielkiej Niedźwiedzicy" , przypomina powieść. Tylko czemu nie ma rudego kota bez ogona , który zawsze przychodził do Władka Łabrowicza nocą w lesie, spał z nim a potem znikał :).