Nie wierzę, że zrobił to ten sam gość, co genialnego "Buntownika z wyboru". Film jest bezmyślnym
odtworzeniem oryginału i to dosłownie - te same dialogi, ta sama muzyka, taka sama konstrukcja
scen, te same kadry (przykład: Marion pakuje się - zbliżenie na walizkę), nawet montaż jest ten
sam! Może samo w sobie nie byłoby to takie złe, ale tutaj zostało kompletnie spartolone! Po
pierwsze kolor odebrał mroczną atmosferę. Po drugie koszmarne zdjęcia, czyli typowe dla lat 90
umiejscawianie kamery 5 cm przed twarzą aktora. Po trzecie gra aktorska na poziomie "Mody na
sukces", zwłaszcza w przypadku Heche i Vaughna - kompletnie bez życia. Normalnie dałbym
takiemu filmowi 3/10, ale za to bezmyślne powielanie scen z oryginału - 2/10. Naprawdę, więcej
wrażeń dostarczy wam oglądanie prania przez szybkę w pralce niż ten syf. Omijać z daleka!