Nie wiem czy to przez to, że film obejrzałam ponad 2 lata po przeczytaniu książki, ale proza Williama Whartona zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie, była mocniejsza, bardziej wyrazista. Film dobry, podobał mi się, ale w porównaniu z książką niestety odpada ( może ma też na to trochę wpływ Nicolas Cage, za którym nie przepadam ;) ).