Ekranizacja 'Ptaśka' autorstwa Parkera jest dla mnie filmem słabym i okropnie okrojonym w stosunku do książki. Wrzucono wiele całkowicie bezsensownych wątków i elementów nie pojawiających się w dziele Whartona (te udramatyzowane wybuchy złości Ala i jego miniromans z pielęgniarką) a sporo ciekawych pominięto (myślę, że książkowa postać pana Lincolna, murzyna zajmującego się hodowlą kanarków, u którego bywał Ptasiek równie interesująco prezentowałaby się na ekranie). Nieznośne jest to, jak spłycono stosunek Ptaśka do jego największej pasji - ptaków. Jak dla mnie filmowy Ptasiek wypadł jak zwykły zboczeniec, który gdyby mógł, kopulowałby z kanarkiem, co nie powinno mieć miejsca. W filmie dojrzałem jedynie dwa frapujące elementy : scenę, w której Ptaśkowi śni się, że jest ptakiem i lata nad rodzinnym miastem (dobrze zrobiona i klimatyczna) oraz zabieg reżyserski polegający na przeniesieniu akcji o kilkadziesiąt lat w przyszłość, dzięki czemu główni bohaterowie nie walczą w drugiej wojnie światowej, lecz w wojnie wietnamskiej. Czytając książkę wydawało mi się, że życie Ptaśka i Ala nie pasuje do czasów przedwojennych, lecz bardziej właśnie do lat 60 lub 70 XX wieku.
Ale to tyle jeśli chodzi o plusy tego filmu. Może osoba, która nie przeczytała książki odbierze go inaczej, dla mnie jest on jednak mierny.
Mam podobne zdanie, gdy oglądałam film byłam świeżo po lekturze i również brakowało mi wiele wątków. Sen w książce był obszerny i najbardziej "szalony". Tego mi brakowało w filmie oraz brak rozwinięcia wątków z kanarkami. Ptasiek miał ich mnóstwo, hodował je i sprzedawał. Uczył ich życia na wolności. Film w porównaniu do książki jest naprawdę słaby.
No proszę, a ja książki nie czytałam i film bardzo mi się podobał. Muszę się zabrać za lekturę w takim razie skoro twierdzicie że porównanie wychodzi ekranizacji zdecydowanie na niekorzyść;)
Wharton to w ogóle dobry pisarz, nie słyszałem jakichś niepochlebnych recenzji nt. jego twórczości. Poza 'Ptaśkiem' polecam 'W księżycową jasną noc' na przykład, która również się doczekała ekranizacji i to całkiem dobrej. :)
Uwielbiam Whartona za Tato, za Niezawinione Śmierci. Ptasiek wbrew jego renomie, aż tak mnie nie zachwycił. Poza może nieprawdopodobnym opisem zachowania ptaków. To już o wiele bardziej podobała mi się druga część, Al. Mimo to książka (Ptasiek) była znacznie ciekawsza od filmu.
Nie mogę słuchać tych samych bredni w kółko. "Film nie dorównuje książce" przecież to norma, zawsze tak było i będzie. Film w swej konstrukcji nie może sprostać oczekiwaniom czytelników książki. Z takim nastawieniem nie bierzcie się z żadną ekranizacje bo to strata czasu. Ocena 3? To jakaś kpina...
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
Co w mojej wypowiedzi jest tak idiotycznego? Jakiś argument czy znów kolejne brednie...
Moja wypowiedź nawiązuje raczej do zdania "Ekranizacja 'Ptaśka' autorstwa Parkera jest dla mnie filmem słabym i okropnie okrojonym w stosunku do książki..." i do wszystkich tracących czas na podobne wypowiedzi w temacie "Książki, a ich adaptacje filmowe" Autor oczywiście zawsze ma prawo do własnego zdania opartego na wnioskach wyciągniętych w sposób znany tylko sobie i nierzadko zupełnie pozbawionych logiki, ale na Boga odrobinę obiektywizmu. Ps.Do Ciebie nic nie mam ; ]
To, że wy uważacie, iż adaptacje filmowe zawsze są słabsze od książki nie znaczy, że tak jest. Albo że ja tak uważam. I kto tu mówi o obiektywizmie.
Ocena 9? Naprawdę uważasz że ten film jest tak wspaniały? 'Rewelacyjny'? Dla mnie to właśnie może być uznane za kpinę.
I nie oceniłem tego filmu tak nisko z uwagi na sam fakt, że był gorszy od książki. Może to niedobrze, że przez pryzmat tejże książki patrzyłem, ale jednak takie porównanie miało dla mnie znaczenie, bo wiem, jak ta historia mogłaby zostać przedstawiona, gdyby film mniej odbiegał od treści swojego papierowego odpowiednika. Co do tego cytatu z Lema to się już nie wypowiem, bo takie bezpodstawne obrażanie kogoś w internecie jest godne jedynie pogardy, a nie jakiegoś złożonego komentarza. :) Pozdrawiam i życzę dalszej udanej zabawy tego typu za zasłoną firewalla.
Nie chciałem nikogo obrazić, jedynie wyrazić swoje niezadowolenie z takiego podejścia do filmu. Fakt moja ocena też jest trochę wygórowana, film oglądałem parę lat temu ale pamiętam że na tak surową ocenę na pewno nie zasługuje. Ten temat nie powstał chyba po to by wszyscy sobie przytakiwali i klepali po ramionach. Niczym się nie zasłaniam i nie mam oporów z wyrażaniem swoich poglądów również poza internetem.
Akurat to obrażanie nie tyczyło się Twojej osoby, więc luz. Nieumiejętnie zaznaczyłem chyba, gdzie umieścić mój komentarz.:) Zgadzam się z Tobą absolutnie - forum jest stworzone do dyskusji i spierania się poglądów. Wszelkie moje pretensje dotyczą un_titl3d. Co do Ciebie to chciałem jedynie zwrócić uwagę, że uznajesz moją ocenę za skrajność, lecz ja mogę powiedzieć to samo o Twojej, i też ją wykpić. I że Twoje subiektywne spojrzenie nie musi być wyznacznikiem dla wszystkich. Pozdro. ;]
No i co z tego że ocenił film na 9 ? a jeśli ktoś dał 10 to co wtedy? a jeśli sam dam zaraz 18735375467 trylionów to co wtedy? A może gdyby film mniej odbiegał od treści swojego papierowego odpowiednika jak napisałeś to wyszłoby zupełnie beznadziejnie i poza tobą nikomu by się nie spodobał?.Co do cytatu to wybacz ale większość podobnych wpisów równie dobrze mogłaby brzmieć "Strasznie lubie kurde sernik". Kogo to obchodzi?
A to, że sam się mnie czepia, że dałem 3, i tylko tyle. Może by tak było, ale nie jest. Pogdybać to sobie zawsze można. I mnie obchodzi, na jakim poziomie z kimś dyskutuję.
Przyznaje że zacząłem zbyt agresywnie. Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdanie. Nie czytałem książki więc nie jestem zbyt obiektywny, ale film na tle innych które zazwyczaj oglądam wypada całkiem nieźle.
Nie czytałam jeszcze książki, ale film bardzo mi się podobał, więc przy przyszłym czytaniu powinnam być zachwycona, jestem bardzo ciekawa pominiętych wątków. Powinnam zacząć od papierowej wersji, ale zbyt dlugo czekałam na moment obejrzenia Ptaśka, trudno się mówi. Mam nadzieję, że jednak moja opinia o filmie drastycznie się nie zmieni, chociaż duża liczba opinii na to wskazuje...
Udramatyzowane wybuchy złości Ala doceniłam - wręcz oczekiwałam od niego przypływu gniewu przy niemym Ptaśku. Co do romansowych wątków - również uważam je za niepotrzebne, po cholerę ta scena, gdy Al chwyta nagle za pierś pielęgniarkę? Ani nic nie wnosi, ani nie była rozbudowana, śmiać mi się chciało. Ale absolutnie się nie zgadzam, że miłość Ptaśka do ptaków ujęto w kategorii zboczenia i to nawet seksualnego - ale pewnie ten punkt widzenia wynika z tego, że nie czytałam dzieła Whartona. Dla mnie było widać jego fascynację, zauroczenie, troskliwość, chęć bycia jak najbliżej i jak najdłużej z ptaszynami, swoistego badania i uczenia ich.
Co do zakończenia - świetne. Przez chwilę trzymało mnie w napięciu, wstrzymałam oddech...i odetchnęłam o dziwo z wielkim uśmiechem na twarzy. Chociaż cały czas się zastanawiam, czy nie wolałabym, żeby było bardziej dramatyczne.
nie powinno sie porownywac ksiazki z filmem, bo to dwa oddzielne ''nurty'', dlatego kazda z nich nalezy odbierac indywidualnie...
Ale się w jakimś stopniu przenikają, Mnie jest po prostu szkoda, że treści zawarte w książce jako bazie dla scenariusza zostały IMHO źle wykorzystane.
Pamiętam, że Wharton urzekł mnie historią Ptaśka. Była absolutnie niesamowita. Czytało się fenomenalnie. Z książką spotkałam się dosyć dawno temu i dopiero wczoraj miałam okazję obejrzeć jej ekranizację.
Myślę, że przeniesienie takiego dzieła na ekran to bardzo trudne zadanie. Czytelnicy stawiają duże wymagania, każdy z nich za ważne elementy uznaje coś innego, a przecież - wszystkiego, strona po stronie, pokazać nie sposób. A jednak film bardzo mi się podobał. Może dlatego, że spojrzałam na niego z pewnym dystansem, bo książki długo już w rękach nie miałam i dzięki temu nie dokonywałam zbyt wielu porównań. Co mi się podobało? Przede wszystkim Ptasiek i jego patrzenie w okno. Niesamowite to na mnie robiło wrażenie. Wydawał się wtedy jak prawdziwy ptak - ptak w klatce - który tęskni do wolności, który wie, że jest ona gdzieś za oknem, ale boi się z nią zmierzyć, bo chyba po prostu przywykł do swojej niewoli. Sen również świetny, no i zakończenie - wywołuje uśmiech i jakąś taką ulgę.; )
Oczywiście pewnie można by nakręcić to dzieło lepiej. Przede wszystkim wyrzucić epizod z pielęgniarką, o którym wspomniano wyżej.
Ale mimo wszystko oceniam na duży plus.; )
Książka jest świetna i wzruszająca, film jest wg. mnie całkiem fajny, co prawda dużo mu brakuje do książki, ale mu to wybaczam, bo takiemu dziełu trudno dorównać.
a ja tam dałem filmowi 10 i jestem świeżo po lekturze. byłem pewny, że po przeczytaniu zmienię ocenę, ale tak nie jest. mimo, że film i książka bardzo się różnią film jak na film jest zrobiony znakomicie, a książka jak na książkę jest dobra. oczywiście porównując co lepsze książka czy film, to na 100 % książka jest lepsza. dając filmowi 3 to jakieś nieporozumienie, wściekłość, że tak bardzo odbiega od książki?