"Razorback" to dość nierówny film - miejscami zachwyca, miejscami irytuje. Scenariusz nie jest mocną stroną tego obrazu. Film zaczyna się całkiem nieźle i klimatycznie. I przez jakiś czas tak jest, a Australia jest po prostu rewelacyjnie filmowana. Niektóre plenery wyglądają jak z "Mad Maxa". Z resztą, niektóre podrasowane auta wyglądają jak wyciągnięte z "Wojownika Szos". Niestety później jest nieco gorzej, jak dochodzi wątek fabryki i braci Baker. Za dużo uwagi temu poświęcono. A postacie tych dwóch jegomości są dość mocno odrealnione. Irytowały mnie sceny z ich udziałem. Pozostałe kreacje są OK, choć aktorstwo jest raczej średnie. Tytułowego dzika jest na ekranie bardzo mało niestety, ale sceny z jego udziałem są na prawdę OK. Wygląda dość imponująco, szkoda, że tylko widać go w urywkach/mocnych zbliżeniach po kilkanaście sekund. Finał wypada słabo. Wszystko ogranicza się do zbliżeń na paszczę Razorbacka. Na prawdę ciężko kupić, że jest on w fabryce.
Generalnie film ujdzie. Najbardziej pamiętne są malownicze plenery Australii i parę scen z dzikiem. Całość niestety trochę niedorobiona - chybione pomysły, niedoróbki techniczne itd. Ale nawet się ogląda.