Stawiam ten film obok takich obrazów jak Waleczne Serce czy Patriota, bo tak wspaniałe filmy powinno się wyróżniać.
Oby reżyserom nigdy nie zabrakło pomysłów do tworzenia dzieł ponadczasowych, bo to takie właśnie filmy świadczą o tym że kino nadal żyje i nie ogranicza się do szmiry brazylijskich czy wenezuelskich telenowel.
Ja stawiałbym "Rob Roya" nieco wyżej od obu wymienionych tytułów.
Po pierwsze - "Rob Roy" - to świetna adaptacja XIX wiecznej prozy Sir Waltera Scotta - a wiadomo jak łatwo popsuć dzieło literackie.
Po drugie - opowiada podobnie jak "Braveheart" o historycznej postaci - jednak w przypadku "Rob Roya" nie ma aż tak dużych zakłamań historycznych
Po trzecie - w odróżnieniu od "Bravehearta" - "Rob Roy" był kręcony w naturalnych plenerach szkockiego Highlandu.
A poza tym - cała reszta jest ok - znakomita gra Neesona, Lange i Rotha, świetnie odtworzona brutalność czasów w jakich żył Robert Roy, wspaniałe krajobrazy, piękna muzyka (zwłaszcza zapadająca w pamięć "Ailein Duinn").