Tak się złożyło, że "Rob Roy'a" widziałem po "Walecznym..." i się trochę nudziłem. Te dwa filmy o bardzo podobnej tematyce można porównać do Fiata Punto i Fiata 126p (przy czym 126 to właśnie Rob Roy). Nie widziałem w nim ładnych krajobrazów, ciekawej akcji bo się nudziłem... ale, ale. Tim Roth - bardzo dobry, zagrał kawał wrednego sukin%$#@ co bardzo mi się spodobało. W tym filmie szczerze go nienawidze.
Dziś po 13 latach od twojego wpisu ledwie pamiętam fiaty, ale po projekcji wczoraj w TV, świetnie zapamiętałem przepiękne plenery tego filmu, akurat dobry akord do Wielkanocy za 3 dni, otwierające duszę na Stwórcę.