PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=634647}
7,2 64 913
ocen
7,2 10 1 64913
7,1 46
ocen krytyków
Rocketman
powrót do forum filmu Rocketman

Ten film jest wszystkim tym, czym nie udało się być Bohemian Rhapsody. Wszędzie tam, gdzie poprzednik z zeszłego roku zawodzi, tam Rocketman błyszczy pełnym blaskiem.
Film poświęca dużo czasu temu, abyśmy zrozumieli z jakiego środowiska, z jakiej rodziny wywodzi się nasz główny bohater, dzięki czemu lepiej możemy wniknąć w psychologię postaci, lepiej go zrozumieć i mieć poczucie, że poznaliśmy w jakimś stopniu tego człowieka. Co więcej, twórcy poświęcają sporo uwagi drodze, jaką musi przebyć zwykły chłopak z londyńskich przedmieść, aby zostać światowej klasy gwiazdą. Lata edukacji muzycznej, lata doświadczenia scenicznego w podrzędnych klubach, setki napisanych piosenek, zanim jakaś wreszcie wpadnie w ucho producentowi na tyle, że zgodzi się zainwestować w nieznajomego swój czas i pieniądze. Tutaj wszystko to jest pokazane.
Ponadto film ma wyraźny pomysł na siebie - Rocketman jest musicalem, momentami przypominał mi Mamma Mię (tylko taką, no wiecie, rockandrollową) - kolejne utwory Eltona Johna w sposób lekko fantazyjny przedstawiają kolejne ważne etapy w rozwoju naszego bohatera. Dzięki temu twórcom udało się wyciągnąć zupełnie nowe interpretacje z ogranych piosenek showmana.
Dodatkowo osobno muszę pochwalić fantastycznego Tarona Egertona, który w tym filmie daje z siebie wszystko - jego Elton John jest niezwykle skomplikowanym człowiekiem, pełnym wrażliwości i chropowatości. Dodatkowo Egerton samodzielnie wokalnie wykonuje wszystkie utwory i moim zdaniem brzmi rewelacyjnie.
Myślę, że Rocketman, to taki bezpieczny strzał, jeśli macie ochotę iść na coś dobrego do kina i trochę się rozerwać, a trochę się wzruszyć. No chyba, że szczerze nienawidzicie czegokolwiek związanego z musicalem;p
Pełna recenzja tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=SuvumE94Sgk

nynavee

Dawno nie czytałam recenzji filmu pod którą mogę się podpisać z takim przekonaniem. Zgadzam się z powyższym tekstem od pierwszego do ostatniego zdania.

nynavee

Jakby Bohemia rhapsody miałobyc musicalem to by była tragedia,sorry ta forma filmu do mnie nie przemawia

ocenił(a) film na 6
Mrgene

Do mnie też, zwłaszcza taka forma jak tutaj, na dodatek zupełnie zbędna bo można ją było zastąpić po prostu filmem muzycznym takim jak Bohemian Rhapsody właśnie, Narodziny gwiazdy czy rewelacyjny, a zupełnie bez rozgłosu, tegoroczny The Dirt.
Nie przekreślam musicalu w ogóle, Mamma Mia była niezła, a Hair - genialne, ale to bardzo trudny gatunek.

Film mi się o wiele mniej podobał niż film o Fredim i zupełnie nie poprawił mojego stosunku do Eltona Johna, wręcz przeciwnie.

Leszy2

Podpisuję się obiema rękami. W BoRap były wszystkie najważniejsze i największe hity grupy, widzieliśmy jak powstawały, jak zmieniało się życie i wzajemne relacje Freddiego z otoczeniem. Tu mamy rozmach, koloryt, psychodeliczne wizje, a wszystko w rytm kompletnie przearanżowanych kilkunastu utworów, wśród których brak tych najpopularniejszych czy tez waznych z innego powodu - np. "Candle in the Wind" to hołd złożony Marylin Monroe, po jej tajemniczej śmierci. Skoro twórcy tak podkreslali na każdym kroku, że Elton jest uwielbiany a niekochany, to aż się prosiło nawiązać do postaci MM, która czuła się dokładnie tak samo. Dalej - skoro mamy tak szczególowo przedstawione koszmarne relacje z ojcem, to można było dołączyć przepiękną piosenkę "The last song", będącą manifestem tęsknoty za ojcem i próbą zrozumienia tej trudnej relacji. Wielu rzeczy tu zabrakło, a sporo było zupełnie zbędnych...

Leszy2

Nawet nie ma porównania.....Film o Fredym to pełny a mi mi i wzruszeń film.....nie wspomnę o grze głównego bohatera.....A to taki musical.....jakieś dziwne sceny jakby cały czas miał jakieś widzenia.....dziwny......

ocenił(a) film na 8
nynavee

Miałem takie same skojarzenia, odnośnie Mamma Mii. Tylko tutaj moim zdaniem bardziej pasuje porównanie do Rock of Ages!

ocenił(a) film na 9
nynavee

Slowo slowo napisalbym to samo. O mamma mija pomyślałem po kilku minutach filmu. Mój towarzysz seansu dziwnie się na mnie patrzył jak noga wystukiwalem rytm do piosenek heh.

ocenił(a) film na 7
nynavee

Zgadzam się całkowicie. Pamiętam swoją
początkową ekscytację, a po obejrzeniu zawód Bohemian Rhapsody. Oglądając Rocketmana czułam, że ma on to wszystko, czego oczekiwałam po tamtym filmie. Naprawdę mogłam poznać bliżej Eltona Johna (a przynajmniej takie wrażenie zostawia w umyśle widza film) i poczuć, że na to dzieło faktycznie twórcy mieli jakiś pomysł, oprócz tego, że będzie o znanym muzyku.

ocenił(a) film na 8
nynavee

W większości się z Tobą zgadzam, szkoda tylko że nie poświęcono zbytniej uwagi społeczno-kulturowemu tłu, które nie dość, że byłoby z pewnością ciekawe, to dopełniłoby backgroundu gwiazdy.

ocenił(a) film na 7
nynavee

Wszystko racja, tylko w pewnym momencie tempo trochę siada, w drugiej godzinie filmu robi się po prostu nudnawo. Co by nie mówić "Bohemian Rhapsody" było bardziej zrównoważone w tym względzie, tj. problemy głównego bohatera były wprowadzone tak żeby tempo filmu nie stanęło zupełnie w miejscu.

ocenił(a) film na 6
nynavee

"... jaką musi przebyć zwykły chłopak z londyńskich przedmieść, aby zostać światowej klasy gwiazdą. Lata edukacji muzycznej, lata doświadczenia scenicznego w podrzędnych klubach, setki napisanych piosenek, zanim jakaś wreszcie wpadnie w ucho producentowi na tyle, że zgodzi się zainwestować w nieznajomego swój czas i pieniądze. "
Historia odnotowuje olbrzymią ilość przykładów na to, że powyższe zdanie nie jest prawdą.

ocenił(a) film na 8
Leszy2

Serio? Np. kto był taką gwiazdą znikąd?

nynavee

Że co? Bohemian Raphsody to jeden z najwybitniejszych filmów w historii kina. Bohater tam rozkwita z każdą minutą. Tutaj tego brakuje. Rocketman odważnie pokazuje dzieciństwo Eltona. Chęci reżysera były duże ale efekt kiepski. Elton Kocha muzykę. W tym filmie tej miłości widać niewiele. Kunszt aktora grającego młodego Eltona to ogromna sztywność. Historia jest znacznie mniej emocjonalna niż Freddiego. Nie polecam

użytkownik usunięty
dani22ci

"Bohemian Rhapsody" to odtwórczość w wysokobudżetowym wydaniu jeden do jednego - fanom niczego nowego nie powie, a laikom to i tak zwisa. "Rocketman" jest bardziej artystyczny, choć tego "czegoś" mi zabrakło...

Mylisz sie. Byłem dużym laikiem przed premierą jeśli chodzi o historię Frediego. I po premierze wcale mi to nie zwisa. I takich ludzi jak ja jest cała masa. Nie wszystkie wysokobudżetowe produkcje SA arcydziełem. A Bohemian Raphsody bez wątpienia nim. Więc to też żaden argument. A "Rocketman" nie brakuje "czegoś" tylko "znacznie więcej". A Artystyczność w tym filmie jest bardzo sztuczna.

użytkownik usunięty
dani22ci

Dlatego napisałem, że FANOM niczego nowego nie powie. A jeśli historia opowiedziana w filmie ci "nie zwisła" to tylko chwalić.

Fanom rzucił nowy nieznany dotąd blask na życie Freddiego, a więc i opowiedział dużo nowego.

ocenił(a) film na 8
dani22ci

A jaki ma być młody Reggie, po takim sztywnym ojcu, który na dodatek nie chce być jego ojcem, izolując się od niego, oraz przy matce, która też jest bardziej zajęta sobą? Młody właśnie zagrał idealnie.

nynavee

super film

beti

lepszy od Elvisa

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones