Mogłoby być ciekawiej i dramatyczniej, jeśli zakończenie nie było dość przewidywalne. Myślę, że reżyser uzyskałby bardziej wyrazisty efekt, gdyby choroba ojca doprowadziła np. do bankructwa firmy, znacznego pogorszenia się statusu rodziny oraz konfliktów i zgryzot, które z tego wynikły. Sądzę, że ten aspekt należało uwypuklić.
Widz, ma świadomość, że bohaterowie są zamożni, mają dobrą pracę i z pewnością sobie poradzą. W gruncie rzeczy, wiele wydarzeń przedstawionych w filmie, stanowi nieodłączny elementem biegu życia każdego człowieka.
Rozumiem jednak, że zamierzenie było inne. Chodziło m.in. o pokazanie trudnych życiowych wyborów i ich konsekwencji dla rodziny oraz jednostki, a nie eskalowanie dramatyzmu. Ok...
Mimo podobnej tematyki daleko, moim zdaniem "Rodzinie" do Placu Zbawiciela, bliżej zaś do filmów obyczajowych.