Bardzo lubię tzw. filmy drogi , mroczne, brutalne, klimatyczne ale ten jest po prostu niemiłosiernie nudny i z nonsensowną treścią. Jedynie co się wyróżnia pozytywnie do zaskakująco dobra gra Pattisona.
co masz na myśli mówiąc lubić Fallouta bo kocham całą serie gier , a filmu tego jeszcze nie oglądałem a nie wiem czy się skusić
W Rover chodzi jedynie o kryzys gospodarczy, nie atak atomowy, jednak efekt jest podobny. Domy co prawda stoją jak stały, jednak dość mocno ucierpiało poczucie moralności. Jest to tzw. "soft SF", więc na szczęście nie ma mutantów czy ghuli, i na rzeczonym uniwersum koniec podobieństw. Jest to bardzo mocny dramat, w mocno przyciężkawej i ultra realistycznej konwencji. Do seansu zasiadałbym jednak ostrożnie, bez popcornu i pancerza wspomaganego.
Nie tylko moralność, ale również egzekwowanie prawa.
Na zachętę dodam, że film będąc mściwym kinem drogi, bardzo przypomina Mad Maxa. Oczywiście wersja dla dużych chłopców ;)
Będą w następnej części. Na pewno. I mutanci. I wybuchy. I ocena wyższa.
A nie. Czekaj. Z nachodzącym Mad Maxem pomyliłem.
"Widocznie grywałeś posiłkując się trybem V.A.T.S.. Rover jest dla tych, co celowali z ręki."
Komentarzem tym wygrałeś ciężarówkę nuki-coli.
Tematyka, aktorstwo jak najbardziej , ale każde ujęcie wydłużone do granic możliwości. Chyba po to aby nie skończył się po 45 min, bo treści tam za dużo nie było.