Nie rozumiem etiopatogenezy tytułu - w filmie nie było żadnego roweru (wiem że wtedy film mialby
tytuł The Bicycle), ukradziony samochód nie był marki Rover, Land Rover czy Range Rover, żaden z
bohaterów filmu nie nazywał się, ani nie miał ksywy Rover - SKĄD WIĘC TAKI WŁAŚNIE TYTUŁ ???
Może coś jednak przegapiłem...
P.S. filmik niezły, glównie ze względu na intensywny, sugestywny, ciężki klimat i dobre aktorstwo
Pearce'a i o dziwo Pattisona...Choć do mrocznego filmu drogi postapokaliptyczne motywy nie były
konieczne...
jakoś bardziej pasuje mi drifter, vagabound, traveler...rover tak trochę z dupy...
No fakt - na końcu robił pogrzeb psu - ale czy on miał na imię Rover ? tego się raczej nie dowiemy...
oj nie już mi się nie chce - angielskiego uczyłem się w podstawówce, liceum, na studiach i jeszcze parę kursów w Anglii i egamin FC - DOŚĆ !!! po prostu już jestem za stary na powtórkę z gramatyki - umiem tyle żeby poczytać jakąś fachową prasę, tekst necie ze zrozumieniem i od czasu do czsu jakąś instrukcję obsługi kolejnego device'a...do gramatyki nie wrócę - teras języków uczy się mój syn - JA JUŻ NIE CHCĘ !!!...i szczęśliwie nie muszę...
A ja sie w szkole wogóle nie uczyłem angielskiego, a wiem... Jajka nosiłeś, aby pozdawać?.. Czy nas i sam siebie oszukujesz?
myśl sobie co chcesz - pewne rzeczy w tzw. ogolej edukacji były dla mnie po prostu bez znaczenia - pomimo ze ukończyłem podstawówkę i liceum - nigdy nie nauczyłem się dobrze geografii, podobnie jak nigdy nie miałem pamięci do dat w historii oraz w ogóle nie mam pamięci do cyfr - a np. moj dobry znajomy choć wcale tego nie chce zapamiętuje nr PESEL wielu osób - po prostu "przyklejają mu się do pamięci"