Tylko Niemcy mogli nakręcić tak romantyczny film o miłości... ze świniami w tle (pomijam sowiecki musical "Pasterz i świniareczka", który dziś śmieszy z zupełnie innych powodów niż zamierzone przez twórców). Francuzi by się wzdrygnęli, Anglicy pokręcili nosami a Amerykanie uznali temat za "niekasowy"; Polacy zaś zrobiliby ponuractwo z BRUDNYMI świniami w tle i zaszlachtowaniem bohatera dla pieniędzy.
Tym razem słynna niemiecka "ciężkość" została, o dziwo, skutecznie połączona z nienamolnym dowcipem i szczerą uczuciowością.