książkę dopiero czytam więc nie mam podstaw by oceniać wierność adaptacji. Film ogląda się przyjemnie, ale jak już
wielu przede mną zauważyło, aktorzy - choć wspaniali (poza jednym) trochę zbyt dojrzali. Ale może przymknąć na to oko,
bo w końcu nie każdy koniecznie wygląda na tyle lat, ile ma:-)
Jedyny ale za to WIELGACHNY minus to Hugh Grant... Co za beznadziejny aktor! Nie wiem jak można go było obsadzić
w roli Edwarda... Facetowi się wydaje że dukanie i mruganie oczkami jest urocze i to obowiązkowo w każdym filmie. Od
lat nie zagrał nic nowego ponad to - dukanie i mruganie, dukanie i mruganie. Jego Edward nie jest nieśmiały tylko
ograniczony umysłowo.
I za tego przygłupiastego Edwarda odejmuję dwie gwiazdki.
Zgadzam się co do Granta, ale według mnie Emma Thompson została też źle obsadzona. Trzeba wziąć pod uwagę to, że Elinor w książce miała 19 lat, a Emma w filmie na pewno na tyle nie wygląda.
Emma w filmie miała chyba 39. Ale gorsze że to ona spłodziła scenariusz. Jest takie powiedzenie; "Jeśli jesteś szewc to patrz swojego kopyta". Aktorką Emma jest świetną ale ten wytwór niech Jej Bóg wybaczy (i tym różnym co to nagradzali).
Też go nie lubię (ogólnie, nie tylko w tym filmie). Ma za dużą głowę i cały jest taki do d... niepodobny. Facet jestem to można przyjąć że nie lubię np. przystojniejszych od siebie :) ale za takiego Granta nie uważam. Co innego Clint Eastwood, szczególnie z ról w tzw. spaghetti westernach. Gdybym był innego rodzaju to bym się pewnie w nim kochał. Ale nie jestem i muszę się zadowolić kobitką, która się ciągle martwi że ma małe piersi, co mi się u Niej podoba (tzn. że ma małe a nie że się martwi).