Podziwiam Emmę Thomson za napisanie takiego scenariusza. Wszystko jest piękne, ale gra aktorów i pokazane przez nich uczucia bohaterów, ich motywacje, i zachowania to istne mistrzostwo!!!
I jak wspaniale zaakcentowany jest wybór między pieniędzmi, bogatym życiem, a czystymi i mocnymi uczuciami. Żadna z postaci nie jest przerysowana, wszystkie stanowią zwartą całość. Np. Willoughby to postać, którą bardzo łatwo spłycić do roli zwykłego łajdaka, ale w tym filmie ma on swoją drugą twarz. A pułkownik Brandon, który „ w rękach” innego aktora niż Alan Rickman, mógłby być bardzo nudny, staje się prawdziwą opoką całej historii, jest taki prawdziwy, powściągliwy, że bez trudu wierzę w jego uczucia i intencje.
Piękna muzyka, zdjęcia, krajobrazy, wszystko jest ucztą dla oka.
Rzadko zdarza się film, który tętni uczuciami pokazywanymi jednocześnie tak powściągliwie i pięknie.