Jeśli opis filmu Cię zaciekawił i zastanawiasz się czy go obejrzeć to... po prostu poszukaj innego filmu. Tu nie ma niczego (NICZEGO!) ciekawego. Schematyczny i przewidywalny do granic możliwości. Nawet "Zakonnica" była mniej przewidywalna. Już na początku, jak maż Jennifer mówi coś w stylu: "Nigdy Cię nie zostawię, już zawsze będziemy razem.", wiesz co się wydarzyło. Od razu wiadomo kim jest ten człowiek i o co mu chodzi. Postać detektywa... po co tam jest ta scena z zaginioną córką? Po co? Niech mi ktoś odpowie? Albo ten "wątek" z tym gościem co przyszedł do szpitala, a później "mąż" Jennifer go zabił? Kim on był? On ją gonił? Próbował jej pomóc? Czy co? Równie dobrze te wątki można by było usunąć z filmu i nic by się nie zmieniło. Kompletnie to wszystko bez sensu.
Scena z córką jest po to, aby widz został uświadomiony, że detektyw przeżył tragedię i do sprawy wypadku podejdzie emocjonalnie i skrupulatnie :P większość wątków można byłoby spokojnie usunąć z filmu, bo były albo bez sensu albo całkowicie zbędne. Moim osobistym hitem jest liścik od męża :D