Na samym starcie filmu gość goni ofiarę i przecież nie jest w stanie przewidzieć wypadku w którym straci pamięć. Nie wiedział też, że go nie rozpozna w szpitalu. Gdyby do tego doszło, ryzykował, że biorąc pod uwagę liczbę ciał i powiązania czy monitoring...policja do niego dotrze. Nie był w stanie przewidzieć utraty pamięci a wszystko w filmie toczy się tak jakby wiedział o tym od dawna i zakładał na samym starcie całego swojego chorego planu, że kobieta pamięć straci. Tu najlepsze - facet przy wejściu do szpitala jako dowód na małżeństwo pokazuje wspólne zdjęcia. Zaraz zaraz. Kiedy on to zrobił? Tuż po wypadku pojawia się w szpitalu i ma przygotowane wspólne zdjęcia. W godzinę lub dwie po wypadku jest już w szpitalu mając przygotowane zdjęcia, bajere, gotowy ustawiony dom pod brak pamięci etc? Gdyby jeszcze zdjęcia pokazał bohaterce kilka dni po wybudzeniu, ok rozumiem, miał czas na przygotowanie. Ale podróbka Russela przygotował w godzinę zdjęcia na granatowym tle i obrobił je w programie graficznym. Żeby było jeszcze lepiej, jest mistrzem trybu incognito, mówi do ''żony'', że jej portfela nikt nie znalazł, a trzyma jej prawo jazdy metr od niej. Co robi wyrachowany psychol? Trzyma wszystkie dowody zbrodni, w tym auta i ciało, w domu, garażu, lub obok domu. To wszystko to jakiś kiepski żart. Ktoś mi powie, dlaczego stworzył spisek pod utratę pamięci, skoro nie wiedział, że kobieta ją straci i będzie miał dosłownie chwilę na przygotowanie całego misternego planu? Nie oczekuje nigdy od twórców pokazywania wszystkiego w logicznych wielkich detalach, rozkładania każdego aspektu w filmie na części pierwsze, zabierania myślenia widzom...ale elementarnej logiki to się trzymajmy.