Film był świetny tylko do pewnego momentu, a z tej rozmowy z wujem Howardem w parku to się można było posikać, takie padały argumenty (cały Allen nic dodać nic ująć). Niestety, jak już ukatrupili gościa, wszystko siadło. Reszta już była w moim odczuciu wymęczona na siłę. Gdyby jeszcze gościu zaczął za nimi łazić, pić z nimi i grać w karty, byłoby znacznie ciekawiej. Wkurzyłem się na tę końcówkę, obejrzałem do końca dzięki Hayley Atwell. Nigdy wcześniej nie widziałem takiej ślicznej buzi, myślałem, że takie to mają tylko lalki. Potem widywałem kobiety ładniejsze od niej, ale to na palcach jednej ręki się liczy. Film w sumie no niech będzie na 6- w skali 10 punktowej. Pierwsza godzina filmu +15 minut rewelacja, potem już dupa...