Na ten film szliśmy (prawie) całą szkołą z okazji Dnia Dziecka w 1993 roku (koniec mojej 8 klasy, początek egzaminów do ogólniaka). Ja nie poszedłem, bo wolałem jechać ze starymi do Warszawy i ...nie żałuję!
Widziałem ten film kilka lat później w telewizji. Kompletna lipa, podobnie jak nieudane filmy o "Panu Samochodziku" z lat 80-tych i początku 90-tych.
Na uwagę zasługuje piosenka, która leci na końcu filmu. Śpiewa ją (chyba) Mietek Szcześniak, ale... nigdzie nie mogę jej znaleźć...
Mi się bardziej podobała piosenka z przylotu wybawcy, czyli "Ja jestem chory na telewizory" - była jakaś taka miło porąbana i zupełnie odstawała od całej reszty utworów. Jak oglądałem wczoraj, to za każdym razem gdy wokalista śpiewał coś jakby "i inne horrory", to ja to rozumiałem jako "pornole" :D Trochę mnie to zdziwiło.