Mnie ten film załamał z czysto ludzkiego, psychologicznego punktu widzenia. Główny bohater mówi, że lubi ludzi. Ma wydawałoby się proste potrzeby, jasne cele... no i lubi ludzi. I co się okazuje... ?Że zawsze znajdzie się ktoś kto powoduje, że lubienie ludzi nam wychodzi bokiem. Że nie można byc jednak zwyczajnie ludzko otwartym na wszystkich. Trochę jak w "Przypadku" Kieślowskiego.... nie można byc po żadnej stronie, zawsze trzeba dokonac wyboru. Niestety.