Tak jak napisałem w tytule, film moim zdaniem jest średni, nakręcony tak aby się sprzedał i chwycił oglądających za serce.

Ale nie o tym chciałem napisać, jakoś dzień po tym filmie zacząłem trochę szperać o całej tej historii, słuchać jego dyskografii itd. W pewnym momencie pomyślałem ile jest takich Rodriguez-ów na świecie których nikt nigdy nie odkrył. Byli zwykłymi grajkami barowymi, niezrozumianymi artystami którzy mogli być milionerami a umrali niezrozumieni do końca swoich dni. Często gardzeni i wyśmiewani, traktowani jak podludzie przez społeczeństwo. Samemu zdarza mi się ocenić człowieka po okładce.

Najgorsze w tym wszystkim jest to że gwiazdki popu śpiewające o niczym które nie napisały sobie tekstu, nie napisały sobie muzyki, nie potrafią śpiewać a całą robotę robią syntezatory i cały skład ludzi starający sie utrzymać tą wydmuszkę przy życiu za pieniądze tatusia milionera trafiają do milionów ludzi i co najgorsze wyznaczają standardy obecnej muzyki.

Nie uważam się za osobę wrażliwą na sztukę ponieważ zazwyczaj jej nie rozumie ( chodzi mi o malarstwo, jakieś dziwne figury itd ) ale zawsze trafiają do mnie słowa piosenek ponieważ potrafię wczuć się w klimat w jakim tworzono dany utwór i po przesłuchaniu całej dyskografi i zrozumieniu wszystkich tych rzeczy które napisałem powyżej prawie uroniłem łezkę nad wszystkimi geniuszami którzy nie zostali odkryci i zostali przysłonięci przez szlam jaki wylewa się aktualnie do naszych uszu w radiu, telewizji.