Przez 25 lat sprzedano miliony płyt. Ten kto zgarną profity pewnie odpowiada też za plotki o "super-śmierci" Rodriquez'a. W końcu im więcej emocji tym więcej się sprzeda. Zarobili na gościu grubą kasę i nikomu nie przyszło do głowy żeby mu o tym napomknąć (szczególnie, że koncertował w Australii, więc od branży się nie planował kompletnie odciąć).
Podczas gdy jego muzyka jest naprawdę bardzo dobra. Przesłuchałam obie płyty przed seansem, by później nie oceniać ich po wpływem emocji jakie wywrze na mnie dokument . I ta muzyka jest autentycznie świetna, szczególnie płyta „Coming from Reality”.