Autorzy filmu przedstawili "wielkość" Rodrigueza przez pryzmat wydarzań politycznych/ społecznych jakie miały miejsce w RPA. Jego twórczość trafiła na żyzny grunt społeczeństwa odciętego od świata, próbującego buntować się przeciwko ówczesnej władzy. Rodriguez nie urósłby do rangi idola gdyby jego teksty były na poziomie "przeciętnego szansonisty". Wielu muzyków/zespołów z naszego podwórka nie byłoby ikonami gdyby też nie odpowiednie podłoże historyczne (wliczając w to Dżem). Ten artysta zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na swoją twórczość, ale również postawę życiową (na co autorzy dokumentu też zwrócili uwagę). Dlatego uważam, że "przeciętny szansonista" to trochę zbyt surowa ocena tytułowego "sugermana", który zdecydowanie miał swoje brzmienie i pisał o czymś więcej niż kolejnej imprezie, czy dziewczynie o wielkich brązowych oczach.

Kompletnie się nie zgadzam. Na soundtracku do filmu (na którym są oczywiście tylko piosenki Rodrigueza) każda piosenka jest świetna, a to się zdarza niezwykle rzadko. Oczywiście to kwestia gustu, ale nazywanie kogoś kto samą gitarą i głosem potrafi wyczarować takie piosenki "przeciętnym szansonistą" jest mocno krzywdzące.

Masz takie prawo. Będzie więc to muzyk lubiany kiedyś w RPA i teraz trochę w Polsce.

Myślę,że liczna publiczność śpiewająca pod sceną jego piosenki na ostatnim festiwalu w Glastonbury nie była złożona z samych Polaków i mieszkańców RPA ;) Film również był bardzo dobrze przyjęty w wielu innych krajach.

To moda, minie. Pogadamy za 2-3 lata.

" Ktoś na siłę wam go aplikuje licząc zapewne na sprzedaż płyt i zarobek."-no tak na pewno twórcy filmu mieli taki zamiar i dogadali się z wytwórniami płytowymi by posprzedawać trochę płyt.
Większej głupoty na tej stronie dawno nie czytałem.Historia po prostu sama się broni..Do tego jest to obraz bardzo dobrze zrealizowny a to wszytko wpływa na to, że o tym filmie się dyskutuje i jest o nim głośno

Dyskutuje się i co? Większej głupoty już dawno nie czytałem. Za 2 lata minie wam ta fascynacja i miejsce tego piosenkarza będzie odpowiednie. Ulegacie modom i tyle. Ja nie mam nic do historii. Piosenki są takie sobie i o nich piszę, że nienajlepsze.

nie jestem tym artystą zafascynowany(podobają mi się jedynie 2 piosenki ) Oceniam ten film pod kątem dobrej historii i całościowego zmontowania filmu.Uważam że głupie jest twierdzenie że film powstał by wytworzyć hypa na jakiegoś zapomnianego artysty i dzięki temu posprzedawać płyty.

Ale p******** jak potłuczony człowieku.

A jakie jest odpowiednie miejsce dla niego co? Gość został odkryty i doceniony po latach a ty za wszelka cenę próbujesz to zdewaluować. Po co? Choćby za te dwie "znośne" piosenki należy mu się to. Zresztą on sam nie chełpi się tym.

Nie twierdzę że Rodriguez to wielki artysta któremu niewielu może dorównać ale pomyśl co by mogło być gdyby jego życie potoczyło się trochę inaczej. Gdyby wtedy w Stanach, 40 lat temu, po wydaniu tych dwóch płyt jego muzyka została zauważona choć w połowie z tego jak teraz. Gdyby miał wtedy publiczność to całkiem możliwe że stworzyłby jeszcze wiele dobrych utworów i dziś byłby jedną z gwiazd.

Wiem trochę dużo tych gdyby ale ale są one poparte głosem, tekstami i na pewno talentem.

"Odezwij się za dwa lata"....a wiec mija rok od Twojego wpisu nt mody na "sugar mana"....mija rok a on dalej jest znany, polecany, sam oglądałem wczoraj po wielokrotnych namowach. Tak wiec na razie moda nie zanika....nawet nie zaczyna. :)
Za rok napisze jak sytuacja wygląda :)
Pozdrawiam

To ja się odezwę po kolejnych 5 latach ;) Nadal słuchany, nadal lubiany. Na Spotify 300 000 odsłuchań miesięcznie.