Powiedziałem sobie, o jakis dokument dostał nagrodę, przeczytałem opis, mówię, no może być ciekawie. Włączyłem. Oglądałem i nie mogłem wyjsc z wrażenia. Niesamowicie nakręcony. Cała ta niezwykła historia w nieprzeciętny sposób pokazana. Soundtrack nieprawdopodobny. Piękno
tego dokumentu nie pozwala mi o nim...
Że każdy talent ma szanse na sukces?
Jako dokument słaby bo w ogóle nie wiem co się z tym kolesiem działo przez te lata i dlaczego dał sobie spokój z graniem.
A, że ktoś się zdecydował go reaktywować na 30 koncertów? Odgrzewanie kotleta...
Jakże ten dokument jest błyskotliwie zmontowany! Jaką on ma oprawę muzyczną! Jakie zdjęcia! Jaki klimat (Detroit, Kapsztad - czuje się te miasta)! Dopieszczony do granic możliwości. Wszystko ze sobą nieprawdopodobnie współgra. Co do utworów Rodrigueza - przynajmniej najmniej pięć uznaję za kapitalne, kultowe.
9/10
powiem wam że po obejrzeniu tego dokumentu ściągnąłem sobie wszystkie jego utwory i wprost
nie mogę się od nich oderwać, coś fantastycznego szkoda że Go wszesniej nie słyszałem
Świetnych muzyków jest mnóstwo. Nie zostają sławni z różnych powodów. Sama słucham zespołów, o których informacji w internecie można szukać na próżno, a jestem zachwycona ich muzyką.
I to porównanie do Boba Dylana. Bob Dylan jest jeden.
Sandrevan Lullaby jest rzeczywiście piękna.
Obejrzałem film bez jakiejkolwiek wiedzy o treści (renoma kina zadecydowała:)) i z góry odradzam oglądanie trailera, w którym to zawarte są odpowiedzi na wiele tez padających w trakcie całego filmu.
Dokumet niespodziewanie przyjemny w odbiorze.
Pierwsza połowa-mamy poszukiwania, zagadkę, którą chce rozwiązać kilku śmiałków. Żyje czu nie żyje? Czy plotki były prawdziwe? W końcu domniemanych powodów jego
śmierci było wiele. Kiedy w drugiej połowie dowiadujemy się, że jednak żyje i ma się dobrze myślałem, ze film straci na sile. Ale potem dopiero się zaczyna....
Nie jakiś tam Mistrz czy inni Kochankowie z Księżyca, ale autentyczny człowiek, z krwi i kości. Przyznam, że historia wydawała mi się tak nieprawdopodobna, ze czekałam aż ktoś nagle wyskoczy i zakrzyknie "mamy cię!". Polecam (także ku pokrzepieniu serc :)
niezwykła historia wspaniale przedstawiona...aż nie chce się wierzyć że zdarzyła się na prawdę...polecam
Właśnie obejrzałem "Candy" z Abbie Cornish i Heathem Ledgerem z 2006 i całkiem niespodziewanie usłyszałem "Sugar Man". Półtora roku temu oczywiście nie zwróciłbym na to uwagi, ale teraz miało to dla mnie dość ciekawy wydźwięk - przeczący tezie filmu "Searching for Sugar Man", a przynajmniej tezie przekazywanej w...
Niestety nie potrafię ocenić, wyłączyłam po 35 minutach, taki był dla mnie nudny, nieciekawy, i nie mogłam wytrzymać.
Sam pomysł - bardzo fajny. Ale nie mam pojęcia co było dalej i jak się skończyło. Powieki mi opadały całe te 35 min,
wkońcu się poddałam.
Film jakby dokument, bo wypowiadają się o nim różne osoby....
Jeśli jest ktoś, kto ma zamiar wybrać się na to wydarzenie, raz jeszcze, szczerze i z całego serca
odradzam, a przynajmniej ostrzegam. Oto dlaczego:
http://obszary.com/2013/07/07/sixto-rodriguez-produkt-doskonaly-okrutna-relacja- z-koncertu/