Skręca mnie, gdy oglądam takie rzeczy. Biały człowiek jest zły. Biały człowiek niesie zniszczenie itd. itp. Zakłamanie w co drugiej cenie. Nie wiem czemu, ale biali jakoś lubią się samobiczować, kręcąc takie filmy.
Zwłaszcza że w fabule mamy też klasyczny kidnaping - nikt mi nie wmówi, że w imię fascynacji kulturami pierwotnymi, ot tak pogodziłby się z zaginięciem dziecka na 10 lat. Nawet Cejrowski oszalałby z rozpaczy, gdyby któraś z jego córek przepadła bez wieści na lata, choćby w samym środku dżungli. Dziecko to dziecko, rodzina to rodzina.
Historia tego chłopca jest identyczna, jak historie dzieciaków zwerbowanych przez sekty. Jest porwanie dziecka i ciche zniknięcie. Następnie pranie mózgu (czyli tzw. reedukacja - "tam jest świat martwych, a jedyny żywy, prawdziwy świat jest tu u nas"), a następnie przeszkadzanie ojcu w zabraniu dziecka do domu.
Ok, możecie mówić, że skoro on wychował się w tym plemieniu, to dla własnego dobra powinien już tam pozostać.
Ale w identyczny sposób działają u nas tzw. rodziny zastępcze, które po odebraniu dziecka rodzicom, nie chcą go potem oddać, a psychologowie z Pomocy Społecznej sugerują, że skoro dziecku jest tam "dobrze", to powinno już w tej nowej "rodzinie" zostać. Kto nie wierzy, że dochodzi do takich sytuacji, niech przejrzy archiwa Sprawy Dla Reportera. W ostatnich latach było tam sporo na ten temat.
Film, jak widzę, wielu zachwycił. Widzowie dali się ponieść romantycznej scenerii i tradycyjnej sugestii "zły biały człowiek". Jednak w rzeczywistości odebrali by tę historię jak zwykły kidnaping.
Po części rozumiem twój punkt widzenia, tylko że odczuwam że na siłę szukałeś samobiczowania białych jak to nazwałeś. Może za dużo się naoglądałeś takich filmów i materiałów.
Mi film podobał się ze względu na samą myśl fascynacji o dzikich plemionach którzy nigdy nie widzieli białego człowieka.
Także ważnym wątkiem był aspekt ekologiczny i wycinka lasów.
Film dla mnie był wciągający i polecam go obejrzeć.
Sprecyzuję. On od 10 lat szukał swego syna. W filmie widać sekwencję 10 lat później, co nie znaczy, że przez te 10 lat budował tylko tamę. W 14 minucie filmu płynąc na barce, gdy rozmawia z przyjacielem pada zdanie: będzie Ci brakować tych wypraw, gdy odnajdziesz już syna.
Racja, dzięki za sprostowanie.
Jeśli natomiast ktoś z Was chciałby zgłębiać temat problemów na linii biali - indianie, to sięgnijcie po książkę Arkadego Fiedlera pt. "Piękna, straszna Amazonia". Opisał w niej takie historie, że włos się jeży. Zarówno biali jak i indianie mają "swoje za uszami".