Tłumacz wykazał sie sporą ignorancją i lekceważeniem, przecież to tylko bajda, więc czym się przejmować, szop czy jenot, kogo to obchodzi, biega jakiś futerkowiec i zmienia się w niewiadomo co - bajeczka dla dzieci i tyle.
Jakby ktoś kurę i indyka pomylił, albo naszego żubra z bawołem to pewnie nie byłoby tak miło, ale cóż...
Istotne wydaje mi się też żeby wiedzieć, jaką rolę w kulturze japońskiej tanuki odgrywają - tam naprawdę istnieja o nich piosenki (jak ta z samego poczatku filmu), również od wieków istnieją legendy o ich zdolnościach transformacji - dla Europejczyka to może wydawać się dziwny, głupawy pomysł na bajkę, a w Japonii to po prostu mit, tak jak u nas to, że zwierzęta w wigilię mówią ludzkim głosem. Z powodu różnic kulturowych i niewiedzy taka bajka u nas może być inaczej przyjęta i nie do końca zrozumiana jak należy. Bo to nie jest "tylko" bajka.
A zobaczyć ją warto.