Od czasu "Jestem miłością" nie widziałem tak ujmującego, hipnotycznego i czarującego filmu. Cała historia jest wyjątkową strawą dla ducha, niespiesznie delektujemy się zdjęciami, które wyjątkowo oddają wakacyjne piękno włoskich krajobrazów. Czas płynie wolno i leniwie, a my jakbyśmy przyglądali się po ukradku zostajemy świadkami rodzącej się fascynacji erotycznej. Przeciągliwe spojrzenia, nieśmiałe muśnięcia skóry, mimowolne uśmiechy. Któż z nas nie przeżył takiego zauroczenia? Wyjątkowego czaru historii dodaje wyśmienita muzyka, gra aktorska jest tak piekielnie dobra, że momentami czujemy się niczym we Włoszech tuż obok bohaterów. Ten film jest niczym zaproszenie na popołudniowy obiad w ogrodzie pełnym słońca i magnetyzm, który unosi się w powietrzu i aż elektryzuje nam skórę. Scena tańców na dyskotece pod gołym niebem, i tańca przy samochodzie pod kościołem jest tak cholernie wyśmienita, że mimo upływu lat i czasu, nasza młodość wyrywa się i pragnie biec w zapomniane już wspomnienia i przeżyć je jeszcze raz. Końcowa scena rozmowy z ojcem, wywiera takie emocje, że usta wysychają a oczy stają się wilgotne. Scena ta jest jednocześnie dla mnie punktem kulminacyjnym i niczym apogeum zamyka zarazem otwierając pewne aspekty życia. Jest punktem, po którym życie już nie będzie takie samo. Wyjątkowy obraz pełen głębokiego piękna, smacznych dialogów i magnetycznych dźwięków. Reżyseria, zdjęcia, aktorstwo są na najwyższym poziomie. Jest to takie dzieło, które po raz wtóry uzmysławia nam, że to miłość jest największą wartością. Jest narkotykiem i tlenem jednocześnie. Jest głębokim wdechem, który chcemy jak najdłużej trzymać w sobie , bo boimy się, że wraz z wydechem coś utracimy. 10/10 !