Stephen Hawking to jeden z największych (jeśli nie największy) naukowiec w historii. Postać jest na tyle znana, że nie trzeba jej przedstawiać. Kto jej nie zna to powinien nadrobić wszelkie zaległości

Film przedstawia historię Stephena Hawkinga - jego drogę naukową, zmagania z chorobą oraz innymi przeciwnościami losu. I tu pojawia się największa zaleta tego filmu jaką jest Eddie Redmayne. Idealnie zagrał niepełnosprawnego fizyka. Jego pełne zaangażowanie oraz perfekcyjnie oddany realizm choroby ukazał cały kunszt aktorstwa. Nie sądziłem, że z ,,pięknisia'' z ,,Nędzników'' będzie w stanie zagrać niepełnosprawnego fizyka A właściwie nie zagrał, a był nim. Momentami miałem wrażenie, że gra tam sam Hawking.

Na uznanie zasługuje również Felicity Jones II, która zagrał żonę głównego bohatera. Grała silną kobietę, próbującą pokonać przeciwność losu jaką jest choroba Hawkinga, co ostatecznie kończy się rozstaniem. Choć nie zagrała tak dobrze jak Eddie, to na pewni Felicity nie jest słabym ogniwem filmu

Następną zaletą tego filmu jest muzyka, która została idealnie wpasowana do filmu, podkreślając jednocześnie powagę i piękno poszczególnych scen.

Ciężko jest znaleźć słaby punkt filmu. Jednakże gdybym miał się przyczepić, to mało było przedstawionych odkryć oraz teorii Hawkinga. Zgodzę się, że ze względu na to iż jest to biografia, to trzeba było się skupić na postaci Hawkinga, ale to właśnie wspomniane teorie i odkrycia wyniosły go na Panteon w świecie nauki. Jednakże jest to szukanie dziury w całym

,,Teoria wszystkiego'' ma ogromne szanse na zdobycie co najmniej 3 Oscarów - najlepszy film, aktor pierwszoplanowy oraz muzyka. Dziwi mnie fakt, że James Marsh nie jest nominowany za najlepszego reżysera.