Abstrahując od wyjątkowej postaci jaką niewątpliwie jest Hawking, film jest ckliwy i "hollywoodzki". BARDZO słabe aktorstwo, przewidywalność i w zasadzie poza historią, na bazie której powstał (a którą każdy kto zdał maturę znać powinien) - film bezwartościowy.
jak dla mnie masz rozdwojenie jazni:D...piszesz,ze film przewidywalny..odpisuje ci ze to na podstawie ksiazki,a ty mi odpowiadasz:no i?:D(tu błaznisz sie po raz 1rwszy)
..piszesz,ze słabo zagrany,a jones i redmayne nominowani do oscara (widac nie znasz sie na tym,ale postanawiasz zbłaznic sie 2gi raz)
..nie zauwazyłem zeby był ckliwy (błaznisz sie po raz 3,dlatego odsyłam do definicji słowa ckliwy)..wiesz..to raczej dramat,do tego paradoksalnie momentami zabawny..
..i na sam koniec wisienka na torcie:D..to nie jest film holywoodzki tylko brytyjski..wyrezyserowany, zagrany i wyprodukowany przez brytoli..z tyloma akcentami brytyjskimi,ze momentami az rażą po oczach..
pozdrawiam błazna
Jakże smutne musisz wieść życie, tocząc spory w internecie, stosując argumenty ad personam i się tak bardzo ekscytować...
O Panu można powiedzieć to samo - wielkie opinie jakiegoś człowieczka przed ekranem.
Co prawda styczności z osobami z tą chorobą nie miałam, ale gra Redmayne'a mnie osobiście przekonała, a i sam film w pewien sposób urzekł... Dobra, zachwycił.Nie uważam też tego za 'hollywoodzką' produkcję, raczej dostrzegam subtelne wstawki brytyjskiego humoru, wieeelu Brytyjczyków i... oh, czy w filmach hollywoodzkich nie powinno roić się od efektów specjalnych?
Czekam na więcej takich filmów i więcej odsłon, dla mnie genialnego, Redmayne'a.
A dla Pana, tak na zakończenie, brawo za uwagę o przewidywalności, która niebywale mnie rozbawiła.
Szczególnie genialne było odwołanie się do Oscarów, które nie są żadną wyrocznia.
Film był rzeczywiście na siłę ckliwy i po prostu nudny.
"to nie jest film holywoodzki tylko brytyjski..wyrezyserowany, zagrany i wyprodukowany przez brytoli.." Ktoś tu chyba nie rozumie... Czy polski film nie może być zrobiony w stylu holywoodzkim? Straszna to żenada, że chwalicie takiego pajaca, który nie rozumie najprostszych rzeczy...
A tekst o książce denny i głupi, bo można było inaczej poprowadzić film, tyle w temacie...
Jak dla mnie to pełen szacunek. Od godziny załamuję się ze względu na studia (nie dyskutować na ten temat! sesja to smutny czas! chodzi tylko o przekaz!), a ty do łez mnie rozbawiłeś wypowiedzią (plus kolego pietiusz naprawdę się zbłaźniłeś). Gratulacje jesteś pierwszą osobą dzisiaj, która poprawia humor.
Co do filmu. Z słusznością rozdanych oskarów mogłabym się spierać (no ale to już będzie leciał enty roczek), ale film mnie na prawdę ujął i to bynajmniej nie ckliwością, jak na pewno zaraz ktoś napisze, ale nawiązując do twojej wypowiedzi, jak dla mnie to nie dramat, lecz dramatyczna historia oddana z lekkim humorem.
Buraku cebulowaty, naucz się traktować język Polski jak damę a nie jak k***ę! Szczególnie w przestrzeni publicznej.
..a poza tym " buraku cebulowaty" pisze sie jezyk polski, a nie jezyk Polski, gdyz "polski" w tym przypadku jest przymiotnikiem i piszemy go z małej litery..
..lol..kolejny, ktory chciał zabłysnac,a zwyczajnie sie zbłaznił..jak poprzednik..haha
pozdrawiam błazna/;D
Film jest na podstawie książki Jane Hawking - pierwszej żony Hawkinga. Czego Ty się spodziewałeś? Rzetelnego dokumentu o Hawkingu? To nie ta kategoria;>
po zachwytach również spodziewałam się czegoś niesamowitego, a co do samej teorii za dużo się nie dowiedziałam, tyle co nic, natomiast sama historia i to jak się potoczyła raczej typowa, jeden trójkąt, prawdopodobny 2 trójkąt, ona zaniedbywana żona, w sumie większość filmu jej współczułam, nie jemu :D ale jak potoczą się ich losy można było przewidzieć już na początku filmu ;)
Bardzo słabe aktorstwo? Redmayne zagrał świetnie. Jones także bardzo dobrze. Nie wiem co rozumiesz przez przewidywalność, bo tak naprawdę to ten film ze względu na to o czym a właściwie kim opowiada był przewidywalny od samego początku.
Przepraszam, ale czego się spodziewałeś oglądając film, który był stworzony dosłownie na podstawie czyjegoś życia? Że zrobią nieoczekiwany zwrot akcji i Hawking magicznie ozdrowieje? Jeżeli decydujesz się na obejrzenie filmu o osobie, której historię, jak sam z resztą mówisz, powinien znać każdy ze zdaną maturą, to z założenia wiesz, o czym będzie.
Nie rozumiem kompletnie też tego "poza historią, na bazie której powstał (...) - film bezwartościowy". Film właśnie powstał, żeby ukazać dokładnie te wartości, które wynikają z historii samego małżeństwa, więc nie wiem, jakich innych jeszcze oczekiwałeś.
Żeby nie było, że jestem jakąś zagorzałą fanką - absolutnie. Potrafię jednak docenić, ile pracy i wysiłku musiał włożyć w odegranie swojej roli Eddie, mimo tego, że już reszta była jedynie przyzwoita.
Muzyka końcowa na plus, czasami zawiało nudą, jak dla mnie za dużo romansu, ale film jakby nie było, trzyma poziom. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona, po obejrzeniu nie żałuję i mogę polecić innym, ale spektakularnego wrażenia na mnie nie wywarł.
Gra aktorska na poziomie Pattinsona . Nieporównywalna do roli DDL w "Lewej Stopie" .
>DDL w "Lewej Stopie"
"Film opowiada historię Christy Browna – Irlandczyka urodzonego z mózgowym porażeniem dziecięcym"
No tak. Nieporównywalna również do roli Hoffmanna w "Rain Manie", de Niro w "Przebudzeniach", Pacino w "Zapachu kobiety" i SlasherManiaka w "Forum Filmwebu".
Może dlatego, że każdy z nich chorował na co innego.
PS.
In an e-mail to director James Marsh about the portrayal by Eddie Redmayne, Stephen Hawking said there were certain points when he thought he was watching himself.
Nie chodzi tu o to na co bohaterowie są chorzy , bo ich role polegają głównie na tym samym .
Wg mnie gra aktorska (zwłaszcza głównego bohatera) jest GENIALNA. Pragnę tylko dodać, że nie jestem laikiem. Mam za sobą 8 lat pracy na scenie teatralnej. Rola jest świetna. Momentami miałem wrażenie, że to sam Hawking tam siedzi. Co do przewidywalności to na prawdę niedorzeczne, żeby zarzucać coś takiego filmowi biograficznemu. Yo... Przecież nikt tej historii nie wymyślał... To po prostu jego życie... innego nie miał. Uważam, że ocena 2 dla tego filmu to gruba przesada. Nie powiedziałbym, że jest arcydziełem, ale 2 to się daje "Krwiożerczym Pająkom"... Mam wrażenie, że wrzucanie takich tematów to po prostu prowokacja...
A ja trochę odbiegnę od tematu, maturę zdawałam już spory czas temu, ale co ona ma do tego filmu? W kanonie lektur wcale jej nie ma, więc każdy maturzysta jak dla mnie ma prawo nie znać tej książki/ historii.