Nie widziałem filmu, ale z opisu tutaj na FW wynika mi poza tym, że w filmie brakuje momentu kulminacyjnego, jakiegoś punktu, do którego dąży fabuła. Mogłoby być nim dokonanie największego odkrycia przez Hawkinga w jego życiu, ale to przypadło na środek jego życia, a potem było już tylko gorzej. Co ma być tym "wielkim finałem"? Rozpad małżeństwa? Really? Czyli co to jest - biografia jednego z największych naukowców XX wieku czy Trudne Sprawy?

Piękny Umysł był filmem wybitnym, tutaj obawiam się poważnej miernoty.

Film jest nakręcony na podstawie książki napisanej przez ŻONĘ Hawkinga, i ma opowiadać o ich wspólnym życiu a nie jego karierze. Tak więc rozpad ich małżeństwa wydaje się naturalnym punktem kulminacyjnym całej historii. A angielski akcent jest chyba normalny u anglików, prawda?

"A angielski akcent jest chyba normalny u anglików, prawda?"
Masz rację, ale wolałem robotyczny głos Hawkinga z amerykańskim akcentem :-)

Akcent jak akcent, ale racja głos komputera Hawkinga jest naprawdę fajny. Chyba wszyscy go lubimy ;-)

Do "Pięknego umysłu" to mu daleko, film ciekawy ale d.y nie urywa :) to jaką on miał ta teorie bo w filmie to tak srednio to pokazali, a o chorobie wiadomo straszna jest ale jakoś ten dramatyzm malo dramatyczny nie wiem przynajmniej ja to tak odebrałem.

Piękny akcent, chciałeś powiedzieć.

Tyle, ze o pracy i teoriach Hawkinga możesz przeczytać setki artykułów popularno-naukowych i książek, a o historii jego życia praktycznie tylko z książki Jane i z tego filmu.

Poza tym codzienne życie fizyków teoretycznych jest raczej nudne, monotonne, wypełnione matematyką. To efekty ich pracy są ciekawe. A o efektach ich pracy przeczytasz w... setkach artykułów itd.