Film ratuje Jones swoją urodą i dobrą grą aktorską. Jeśli już ktoś miałby dostać Oscara za ten film, to tylko ona. Redmayne jest tutaj irytujący i słaby. Nie specjalnie rozumiem nagrody dla tego gościa. Keaton go demoluje swoją rolą w Birdman. Co do filmu: cóż początek dało się przeżyć, ale później zaczęły się bzdety na temat rodziny Hawkinga. Za dużo prywatnych spraw,za mało fizyki i tym czym się zajmuje ten człowiek. Ile można,na litość Boską... Niektóre długie sceny są tylko po to, żeby pokazać jakieś durne uprzedzenia,miny,czy inne kretynizmy. Na końcu była ciekawa muzyka, zastawiam się skąd ją znam... Chyba już była w jakimś filmie...