Muzyka u Dolana zawsze była dodatkowym bohaterem. Tak samo tym razem, scena z materacem i wspomnienia młodzieńczej miłości... wyjątkowo nostalgiczne. Piękne. Tu link:
https://www.youtube.com/watch?v=XH68eij95pg
Ale... //SPILER//
Film. Film bardzo w stylu Dolna. Piękne zdjęcia, muzyka, porywcze i przerysowane postacie. Co zawsze w nim lubiłem. Ale tym razem temat jakby cięższy. Trudniejszy. I forma jakoś kłóciła mi się z treścią. Brak przez to mi było w filmie jakiegoś napięcia. Byłem ostatnio też i na Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie, tam napięcie tylko rosło. I mocno trzymało w napięciu. A tu rosło... i ulatywało. Rosło... i ulatywało... To nie jest najlepszy film. Ale...
Ale i tak warty obejrzenia.
Zwłaszcza dla sceny rozmowy z matką w domku w ogrodzie. Sam na sam.
Piękna rozmowa. O powinności matki, o powinności wobec rodziny. I o tym co to znaczy być głową rodziny. Piękne, mądre słowa. Warte przypomnienia. :) Zwłaszcza o byciu głową rodziny. Tak zapominane przez tzw. obecne pokolenie millenialsów, którzy wolą z mamą mieszkać i i boją stać się tą głową rodziny... tylko przed tym uciekają. Tak sobie myślę. :)
A czy słusznie, pojęcia nie mam.
oj, dzięki za komentarz. :)
Rzeczywiście usunęli.
Tu link do tej sceny. Ale pewnie za łamanie praw autorskich znów usuną. https://www.youtube.com/watch?v=nHTrGppzRVo
A tu link do samej muzyki z tej sceny. Ach... jakie to delikatne i piękne :)
https://www.youtube.com/watch?v=gUzlOg9C9HU