Gratuluję poczucia humoru organizatorom festiwalu Pięć Smaków. Trafienie na to "dzieło" dostarcza tyle radości co wdepnięcie w psią minę na trawniku. Beznadziejny główny aktor, któremu nie miał kto zwrócić uwagi, bo był nim sam reżyser. Beznadziejny scenariusz, dialogi leżą. Potencjał w tamtejszym szeroko pojętym klimacie jest ogromny, a został koncertowo zaorany. Finałowe sceny to kumulacja wszystkich niedociągnięć tego filmu i popis kompletnej amatorszczyzny.
Dla osób, które mają jakąkolwiek odporność na "straszne" sceny ten film nie będzie horrorem. Zdecydowanie częściej od napięcia, o ile w ogóle się je poczuje, oglądaniu towarzyszyć będzie zażenowanie.