Wchodzi pan z pistoletem na salę sądową, gdzie jego syn (recydywista) ma zostać skazany za gwałt i zabójstwo. Terroryzuje przysięgłych i bierze ich jako zakładników żądając od prokuratora dowodów na niewinność syna. I co? Nikt by nie zgadł! Prokurator postanawia zdyskredytować całą pracę swoją i sądu i zamienia się w obrońcę rozpoczynając poszukiwanie dowodów niewinności bandziora, któremu już udowodniono winę. Nie wierzycie? Jak ktoś ma do zmarnowania 1,5 godziny, to może zobaczyć film i sam się przekonać jaki to genialny scenariusz ulągł się w głowach amerykańskich filmowców. Żenada!!!
"Wchodzi pan z pistoletem na salę sądową"
Nie ma to, jak wypowiedzieć się na temat filmu oglądając go nieuważnie lub nie oglądając wcale :)
Pistolety, bo miał 2 odebrał ochronie sądowej. Natomiast prokuratora zastanowiło nagranie z przesłuchania chłopaka i jego mina, gdy dowiedział się o co został oskarżony...
No, to jeśli odebrał te pistolety ochronie, to rzeczywiście zmienia postać rzeczy. A prokurator zapewne nigdy wcześniej nie przesłuchiwał oskarżonego i nie widział jego min. Masz rację - film świetny. Tylko trzeba uważnie oglądać :-)
"A prokurator zapewne nigdy wcześniej nie przesłuchiwał oskarżonego i nie widział jego min"
Jednak po prostu filmu nie widziałeś, bo to było nagranie z przesłuchania przez policję tuż po zatrzymaniu :)
- "Masz rację - film świetny."
Nawet ze zrozumieniem czyichś słów masz ogromny problem :)
Nigdzie nie napisałem, że jest to "świetny film", a tylko wytknąłem ci wypisywanie głupot. A to jest duża różnica :) :) :)
Na tym kończę, bo zaraz zniżysz mnie do swojego bezmyślnego poziomu, a następnie pokonasz doświadczeniem :) :) :) :) :)