Jacek Braciak powiedział kiedyś, że by pokazać grozę wojny potrzeba napalmu i helikopterów. Cóż, ten film pokazał, że wystarczą przysłowiowe cztery ściany. W "In Syria" nie ma efektów specjalnych, nie ma strzelanin, nie ma latających kończyn. Jest za to mieszkanie, w którym grupa cywili próbuje przeżyć, mimo iż wokół wciąż słychać wybuchy, a na ich podwórku grasuje snajper. Mimo prostych środków, efekt jest świetny, grozę wojny czuć tu nawet w najzwyklejszych czynnościach. Polecam