Jeden z najlepszych filmów o przygotach agenta 007.Super scenaria,klimat,piękne kobiety i ciekawa akcja!!!Naprawde dobre,lecz niedoceniane dzieło...A szkoda!!!
To jeden z najlepszych filmów o Bondzie, panuje w nim świetny klimat, rewelacyjna piosenka przewodnia Luisa Armstronga, a Lazenby...dobrze że zagrał tylko raz Bonda
George Lazenby to wielka pomylka, ogolnie rzecz biorac to bardzo fajna byla fabula z zastrzezeneim tylko dwoch rzczy wczesniej wspomnianego Georga no i malzenstwa Bonda. to nie moglo sie udac.
To chyba najslabszy Bond, Lazenby jest nieprzekonywujacy, a sam pomysl z malzenstwem Bonda jest wrecz smieszny i nie pasuje do reszty calej serii. Dobrze, ze to jedyny wystep Lazenbiego jako Bond, za to Telly Savalas jest bardzo dobry i swietne sceny jazdy na nartach. Warto zobaczyc zeby docenic Connerego i reszte
Jak dla mnie jest to najsłabszy Bond z całego cyklu. A aktor wcielający się w rolę agenta 007 to chyba największa pomyłka filmowa XX wieku !!!
jak wszystkie filmu o bondzie, albo sie je kocha, albo nienawidzi. ja jestem milosnikiem przygod super agenta... zaluje tylko, ze we wrzesniu rzeczywistosc przescignela bonda :-(
oglądałam ten film, ale dawno. Nawet dobrze nie pamiętam o czym był, bo tych starych bondów już nawet nie rozróżniam.
pamietam tylko, że to był jeden jedyny raz, kiedy Bonda grał ten Lazenby i był koszmarny. Do dziś wyśmiewam się z tych bluzek z żabotami Bonda, to było coś, hehe...
Sam scenariusz nie jest zły, ale Lazenby jako Bond to jakaś pomyłka. Dobrze, że tak szybko się z niej wycofano, a i on znalazł sobie miejsce w historii cyklu.
Jeden ze slabszych Bondow. George Lazenby kompletnie nie pasuje mi do tej roli. Film w sumie interesujacy, ale scena z zabiciem swiezo poslubionej malzonki Bonda zupelnie nie na miejscu. Jak to wyglada ze w nastepnych czesciach cyklu wdowiec otaczal sie znowu pieknymi kobietami? ;)
Zgadzam sie z przedmowcami, ze to wyjatkowy Bond. Zupelnie inny od pozostalych. Po pierwsze to zasluga scenariusz na podstawie powiesci, odbiegajacej od wszystkich innych z cyklu - romantyczna, mniej surowa, bez ironii. Cudowna muzyka, z jedna z najwspanialszych piosenek bondowskich, swietne zdjecia i brak usmiercenia...
więcejParadoksalnie, mimo, iż Lazenby jest aktorsko najsłabszym Bondem to " W tajnej służbie..." jest jednym z najlepszych filmów z bondowskiej serii. Doskonałą muzyka, świetny scenariusz, ciekawe sceny akcji i oczywiście Telly savalas jak Bloeufeld.
Jedyny Bond który ma w sobie trochę romantyzmu, równowagi między efekciarstwem a nastrojem użekającej błogości która to jest najistotniejsza w sile z jaką Bond przyciąga w nieskończoność tłumy widzów.Po prostu Bond ciągle niedościgniony w swej doskonałości a przecież tym razem tak ludzki.
I po 6. filmach wciąż panna Bianchi jest najprzyjemniejsza dla oka, ale Diana Rigg jest (w końcu!) kobietą u boku 007, która ma coś do powiedzenia.
I za to ląduje w moim subiektywnym rankingu na drugim miejscu.
Ale... non gustibus non est disputandum
Sprzedaję swoją kolekcje filmów o agencie 007. Zainteresowanych proszę o kontakt. :D
http://allegro.pl/kolekcja-james-bond-i5141928448.html
W scenie kiedy Bond z Tracy uciekając przed mercedesem ludzi Blofelda włączają się do wyścigu na śniegu, Irma Bunt jest w tymże mercedesie, który wybucha, a jednak jak się okazuje wybuch przeżyła i widzimy ją w ostatniej scenie. Film wcale nie najgorszy z kolekcji Bonda.