PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11594}
7,6 7 143
oceny
7,6 10 1 7143
7,0 5
ocen krytyków
Westerplatte
powrót do forum filmu Westerplatte

Należę do tej części widowni, która uważa "Westerplatte" za twór udany, a w odniesieniu, do czasem pojawiających się zarzutów pod adresem filmu, nasuwa mi się kilka refleksji.
Filmom z epoki gomółkowskiej /nie wspominając o wcześniejszych czasach/ przyświecało wiadome hasło "prawda ekranu" i każdy szanujący się kinomaniak wie, że do tego okresu naszej kinematografii /świetnego okresu zresztą/ trzeba podchodzić z lekkim dystansem.
I "Westerplatte" nie uniknęło zarzutów. Że przekłamania, że socjalistyczna propaganda....
Moim skromnym zdaniem, a zaznaczam, że nie jestem historykiem, a kieruję się jedynie własną logiką, film jest wyraźnym kompromisem reżysera.
Przekłamania ? Trudno powiedzieć. Bo jaka była prawda, chyba nie dowiemy się już nigdy.
Choćby, niektóre zarzuty "krytyków dociekających prawdy", iż Niemcy wcale nie atakowali z takim zapałem, a w żadnym razie tak często.
No i zgadza się, bo właściwie film nie pokazuje nieprzerwanego piekła obrońców i bajecznej determinacji najeźdźców. Ostrzał jak to ostrzał, a do tego co jakiś czas podchody dywersantów. Są wyraźne momenty przestojów, żeby nie powiedzieć nudy. W tej kwestii nie widzę na ekranie żadnej fantastyki.
Inna sprawa, bardziej drażliwa. Mit o męczeńskiej śmierci większości obrońców. "Czwórkami szli..." itd. Przyjmując teorię, że zginęło, powiedzmy, od 15 do 25 ludzi, film również w takim przypadku nie mija sie z prawdą, a jeśli to niewiele. Ponownie, nie obserwujemy śmiertelnej gehenny obrońców kładących się pokotem. Przeciwnie. Obserwujemy kilka pojedynczych, przepraszam za wyrażenie, trafień. Za to widać dużą ilość tych którzy przetrwali, nie licząc rannych /tu kamera nie pokazała za wiele/.
No i najbardziej kontrowersyjna sprawa. Major Sucharski. Aktualnie, najbardziej popularna wersja to ta o defetyzmie dowódcy i bohaterstwie jego zastępcy. Gdyby porównać ją z wersją filmową, to uważam iż faktycznie odbiega ona od obecnie szerzonej, ale nie aż tak drastycznie.
Jakby nie patrzeć, Hubner stworzył jednak kreację dowódcy-pesymisty. Choćby słowa majora na odprawie "..większość z was widzi sytuację mniej czarno niż ja." Dowódcy nie potrafiącego podjąć samodzielnej decyzji. Nawet jeśli nie okazywał tego wprost, chyba było widać, że jest to człowiek przegrany. Zdający sobie sprawę, że żadna pomoc nie nadejdzie.
A pan Bazak w roli kapitana to ewidentna alternatywa majora. Oficer młody, idealista, wierzący w nadejście odsieczy, Anglię, Francję itd...
Kto dowodził ?
Dziś mówi się, że kap.Dąbrowski. I wcale nie przeczę, że tak było. Ale i tu należało by się zastanowić na czym polega dowództwo ? Formalnie dowódcą do końca był mjr.Sucharski i chyba co do tego nie mamy wątpliwości. Ale każdy, nawet prosty żołnierz wie, że są dowódcy sztabowi i liniowi. I to nie tylko w świetle regulaminowej hierarchii, ale i /a może przede wszystkim/ mentalności.
I tu będę się upierał. Filmowy major to dla mnie typ dowódcy sztabowego, filmowy kapitan zaś miał zadatki na liniowego. Niestety nie widzimy za dużo, z uwagi na ograniczoną rolę kap.Dąbrowskiego /szkoda/.
Ale ja na upartego mogę przyjąć taką teorię: Ostatnie słowo i najważniejsze decyzje należały do mjr.Sucharskiego, zaś w praktyce całą obroną kierował kap.Dąbrowski. Oficer energiczny, wierzący w przetrwanie, pełen pomysłów, a może i nawet... odważniejszy. Powiem więcej. Mogło się to dziać całkowicie świadomie. Historia naszpikowana jest przypadkami, gdzie głównodowodzący zdawali się na zdanie i działanie swoich zastępców.
Dla mnie ekranowy major miał zadatki na takiego właśnie dowódcę. No bo co to za dowódca, który nawet na chwilę nie stanął na linii frontu, a wszystko co wie to informacje /nie rzadko sprzeczne/ z drugiej, albo trzeciej ręki.
Reasumując, panowie Różewicz-Szczepański pokazali mjr.Sucharskiego dobrze, ale nie zrobili z niego przesadnie bohatera. Co do kap.Dąbrowskiego, chyba jednak nie zaryzykowali i nie rozwinęli postaci.
Na koniec pamiętajmy o okresie w jakim powstawał film. Twórcy mogli być między młotem a kowadłem. Z jednej strony oczywiście naciski aparatu i baczne oko z Moskwy oczekujące "słusznego" dzieła. Z drugiej strony, autorzy mający swoją zapewne wizję. No i polskie społeczeństwo, które po prostu chciało zobaczyć prawdę. A zaznaczyć wypada, iż ciągle żyła większość weteranów Westerplatte. Jakby nie patrzeć, jedyni prawdziwi obiektywni krytycy.
Uważam, że twórcy filmu, pośród tych krzyżowych oczekiwań, mimo wszystko wyszli obronną ręką. Po prostu poszli na kompromis. I wszyscy byli zadowoleni. Aparat, bo było o heroizmie. Widownia bo obejrzała dobry film. I weterani, bo... dochowano tajemnicy.
Kończąc te wypociny, namawiam, by w żadnym razie nie zniechęcać nikogo do seansu. Pociesza mnie fakt, iż większość widzów /choćby na tym forum/ jednak odbiera film pozytywnie.
Słyszałem taką teorię /poważnych ludzi w poważnym TV/, iż nie należy dzisiejszej młodzieży puszczać "Westerplatte" bo to pranie mózgu itd...
No cóż. Debilizm. Ja twierdzę: puszczać, bo film mimo mankamentów szkodliwy nie jest. Ale zaraz po seansie, mała, rzeczowa i kulturalna dyskusja była by mile widziana.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
de_Franco

Świetny komentarz, miło się czytało! :)
Dzięki tobie, jeszcze bardziej chce mi się obejrzeć ten film!

de_Franco

"Twórcy mogli być między młotem a kowadłem." - Chyba raczej między sierpem a młotem, hehe. Miło się czytało. Generalnie lubię czasem wrócić do tego filmu - jest ok.

ocenił(a) film na 8
de_Franco

Dokładnie, ja ten oryginał obejrzałem (po raz któryśtam) także po przeczytaniu rewelacji Borowiaka i ten konflikt co najmniej postaw film z 67 roku też pokazuje. Sucharski jest taki wycofany, jakby zmęczony, przejęty krwią własnych żołnierzy, pesymistyczny, zły, że rozkaz wykonał już dawno, a tu ani odsieczy, ani kogo spytać, ile jeszcze jego w sumie kompania ma krawić. Nie zrobiono tu z niego wariata i epileptyka, ale niekoniecznie heroiczny sposób myślenia jest bardzo wyraźny, wręcz przysłania cały film.

Borowiak prawdziwego bohatera robi z Dąbrowskiego, którego tutaj za dużo nie ma, ale i jego postawa jest wyraźnie określona. Nawet przy nikłym eksponowaniu tej postaci, sam konflikt jest ujęty bardzo wyraźnie.
Do tego film jest bez zarzutu technicznie, wszyscy grają co najmniej dobrze, postacie są wyraziste lub bardzo wyraziste (Gryczman!), nie ma też za bardzo prokomuchowej propagandy (która trochę psuje GENIALNE Polskie Drogi). Lepiej ten film obejrzeć jeszcze raz niz robic sobie krzywdę Tajemnicą Westerplatte.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones